Mirosław Graf dla SportoweFakty.pl: Widać brak stabilizacji formy u Polaków

Mirosław Graf w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zwraca uwagę na bardzo nierówną formę Polaków. Jeden z pionierów stylu "V" uważa, że przyczyną takiej sytuacji jest mała ilość treningów na śniegu.

Reprezentantki Polski zgodnie z przewidywaniami nie odegrały podczas swojego pucharowego debiutu w Lillehammer żadnej znaczącej roli. Mirosław Graf przypomina jednak, że biało-czerwone pojechały do Norwegii przede wszystkim po zdobycie cennego doświadczenia. - Nie liczyłem na jakieś nieprawdopodobne "fajerwerki" w wykonaniu naszych dziewczyn. One pojechały tam po naukę. Mam nadzieję, że ten ich udział w zawodach szybko zaprocentuje. Krajowa rywalizacja wśród kobiet jest jeszcze zbyt słaba, żeby z tego można było stworzyć "coś" na wysokim poziomie. Mam nadzieję, że występ dziewczyn dopinguje je, jak i ich koleżanki do ciężkiej pracy. Poza tym nie należy zapominać, że Polki przed tymi zawodami nie miały jeszcze wystarczającej ilości oddanych skoków na śniegu - komentuje start Joanna Szwab i Magdaleny Pałasz wieloletni działacz sportowy.

Sobotnie zawody na Lysgaardsbakken były jedynymi w całym kalendarzu Pucharu Świata, rozegranymi na tego typu obiekcie. Czy zmagania na skoczniach HS 100 nie są traktowane przez FIS zbyt po macoszemu? - Jeżeli chodzi o konkursy na skoczni normalnej, to wydaje mi się, że to nie jest najgorszy pomysł, szczególnie w przypadku chimerycznych i nierównych warunków panujących na dużym obiekcie. Na skoczni mniejszej największą rolę odgrywa technika skoków, a mniejszy wpływ na wyniki ma pogoda - mówi jeden z prekursorów współczesnego stylu "V".

Graf dostrzega nierówną formę reprezentantów Polski, ale uspokaja, że na jej ustabilizowanie, jest jeszcze czas. - Już niewiele do dobrych skoków brakuje Kamilowi, Piotrkowi i Maćkowi. Niedzielny konkurs oraz cały weekend uznaję za średnio udany. Nasi zawodnicy wykazują przebłyski wysokiej dyspozycji, ale widać również brak stabilizacji formy na dobrym poziomie, ale na to, na szczęście, jest jeszcze czas. Myślę, że Polacy mają zbyt małą ilość oddanych skoków na śniegu. Wiemy, że podczas konkursu, czy kwalifikacji potrenować jest bardzo trudno, a jeszcze w takich warunkach atmosferycznych, jakie panują na początku sezonu, jest to prawie niemożliwe - tłumaczy były reprezentant naszego kraju.

Po konkursach w Lillehammer przerwę od startów w Pucharze Świata będzie miał Krzysztof Biegun. Utalentowany junior ma w swoich najbliższych planach występ na rozpoczynającej się 11 grudnia zimowej uniwersjadzie w Trentino. - Postanowiliśmy do Włoch wysłać w tym roku bardzo silne reprezentacje zarówno w skokach, jak i w kombinacji norweskiej. Udział mocnych narciarzy w tych rozgrywkach pozwoli im spokojnie potrenować i bez wielkiej presji startowej podnieść się mentalnie przed ważnymi konkursami w drużynach narodowych - uważa 54-letni Graf.

Przypomnijmy, że przed rywalizacją w niemieckim Neustadt liderem cyklu jest Gregor Schlierenzauer. Najwyżej z Polaków plasuje się wspomniany Biegun, który zamyka czołową "10" klasyfikacji generalnej.

Sporty zimowe na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów narciarstwa i nie tylko! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: