Gregor Schlierenzauer dla SportoweFakty.pl: Każdy ma prawo do swojej opinii
Gregor Schlierenzauer twierdzi, że po konkursie w Klingenthal nikt osobiście go nie krytykował. Czy gdyby podobna sytuacja zdarzyła się ponownie, Austriak podjąłby tę samą decyzję?
- Zawody generują ogromne koszty, wszyscy specjalnie czekali aż skoczą, a tymczasem oni zeszli z obiektu - mówił natomiast zażenowany całą sytuacją Edward Przybyła, międzynarodowy sędzia skoków narciarskich, który oceniał zawodników w Klingenthal.
Sam Schlierenzauer wydaje się spokojnie podchodzić do sprawy. - Osobiście mnie nikt nie krytykował. Poza tym, każdy ma prawo wyrażać swoją własną opinię - podkreśla Austriak. Czy zdobywca kryształowej kuli za poprzedni cykl Pucharu Świata zachowałby się podobnie, gdyby zawody zorganizowano teraz? - Jeśli w mojej opinii, moje zdrowie byłoby zagrożone i nie mógłbym kontrolować przebiegu skoku, oczywiście - przyznaje 23-latek.
Austriak dodaje również, że nie odwrócili się od niego fani. Właściwie, wręcz przeciwnie. - Moi fani przyjmują mnie takim, jakim jestem. Po wielu reakcjach wiem, że są w stu procentach ze mną - zaznacza podopieczny Alexandra Pointnera.
Czy rezultaty konkursu w Klingenthal bierze na poważnie? - Wyników poszczególnych konkursów nie da się przewidzieć, jak w laboratorium. Ostatecznie jednak zawsze wygrywa najlepszy - uważa zawodnik.W zawodach zwyciężył Krzysztof Biegun. Jego znakomitą formę Austriak niejako przewidział. - On bardzo dobrze skacze. Było to widać już podczas przygotowań do sezonu i samego letniego Grand Prix. Zobaczymy czy utrzyma formę do igrzysk olimpijskich, życzę mu wszystkiego najlepszego - podkreśla Gregor Schlierenzauer.
Sporty zimowe na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów narciarstwa i nie tylko! Kliknij i polub nas.
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)