Konkurs Pucharu Świata w Wiśle odbuduje formę Polaków?

Brak spokojnego treningu, jak dotąd, nie pozwalał biało-czerwonym wypracować formy na najwyższym poziomie. Czy pierwsze w sezonie zawody na polskiej ziemi pomogą kadrze na nowo złapać wiatr w żagle?

W zeszłym roku wyniki Polaków osiągnięte w Wiśle nie mogły zachwycać. Najlepszy z "naszych", Piotr Żyła uplasował się na 6. pozycji, 7. był Kamil Stoch. Choć dwóch biało-czerwonych w pierwszej dziesiątce to świetny wynik, kibice i dziennikarze, Polaków bądź Polaka widzieli raczej na podium, a nie kilka miejsc poza nim. Do 2. serii awans wywalczyli wtedy jeszcze Maciej Kot (13. pozycja) oraz Stefan Hula (27.). Dalsze lokaty zajęli Aleksander Zniszczoł (35.), Łukasz Rutkowski (36.), Krzysztof Miętus (37.), Dawid Kubacki (44.) oraz Bartłomiej Kłusek (46.).

Mimo dużych oczekiwań i wysokiej formy Polaków, wtedy jeszcze kibice nie byli do końca przyzwyczajeni do znakomitych występów biało-czerwonych w Pucharze Świata. Nasi skoczkowie już osiągali duże sukcesy, jednak w sezonie 2013/2014 apetyty nasiliły się jeszcze bardziej. Szczególnie po fenomenalnych skokach choćby w szwajcarskim Engelbergu. Czy jest szansa, że biało-czerwoni zachwycą publiczność ponownie na skoczni imienia najlepszego w historii zawodnika znad Wisły?

Podczas poprzedzających konkurs w Wiśle zawodów, podopieczni Łukasza Kruczka prezentowali się przeciętnie. Nadal wręcz grupowo awansowali do 2. odsłony poszczególnych rozgrywek, jednak brakowało skoków, po których komentatorzy telewizyjni zdzieraliby gardła z zachwytu. A przecież tylko takie mogą zapewnić któremuś z "naszych" medal podczas zbliżających się wielkimi krokami igrzysk olimpijskich w Soczi. Eksperci zgodnie podkreślają, że powodem takiego stanu rzeczy jest brak spokojnego treningu. - Mam nadzieję, że wreszcie pojawi się zima i choć jedna skocznia w Polsce będzie przygotowana - mówił niedawno podczas rozmowy z portalem SportoweFakty.pl trener Józef Jarząbek.

Jeżeli nieśpieszne treningi powinny odbudować Polaków, można przypuszczać, że zawody w Wiśle również będą spełniać taką rolę. Wydaje się, że umieszczenie w terminarzu "polskich konkursów" niemal zaraz przed igrzyskami może zadziałać tylko na korzyść biało-czerwonych. Przy własnej, żywiołowo dopingującej publiczności i na dobrze znanym obiekcie dyspozycja może znowu "wskoczyć" na odpowiedni poziom. Szczególnie, że dwa dni po konkursie w Wiśle przyjdzie czas na Zakopane. Jeśli takie zadanie mają spełnić zawody, przy stuprocentowym zaangażowaniu skoczków, występy biało-czerwonych będą nieprzewidywalne, ale niezwykle istotne w kontekście rosyjskich igrzysk. Szczególnie, że właśnie po polskich konkursach trener Kruczek ogłosi listę zawodników, którzy pojadą do Soczi.

Sporty zimowe na SportoweFakty.pl - Jesteśmy na Facebooku, dołącz do nas.

Zawody w Wiśle będą więc dla "naszych" znakomitą okazją do odbudowania formy. Szczególnie dla Piotra Żyły, który żadnej innej skoczni nie zna tak dobrze, jak obiektu w Malince. Naszemu liderowi, Kamilowi Stochowi animuszu może dodać natomiast żółta koszulka lidera, z którą zaprezentuje się rodzimej publiczności. Jak zawsze zawody na polskiej ziemi będą okazją dla mniej popularnych skoczków na zdobycie pierwszych punktów w Pucharze Świata. Dodatkowego "smaczku" konkursowi dodaje ogromny wysiłek, z jakim przygotowano imprezę. Zaangażowanie organizatorów, którzy przed długie dni i noce walczyli z niekorzystną aurą wręcz powinno być nagrodzone. Czy biało-czerwoni odwdzięczą im się świetnymi skokami?

Przypominamy skład reprezentacji Polski na zawody w Wiśle: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Maciej Kot, Jan Ziobro, Klemens Murańka, Krzysztof Biegun, Dawid Kubacki, Aleksander Zniszczoł, Stefan Hula, Bartłomiej Kłusek, Krzysztof Miętus i Jakub Wolny.

Konkurs główny w Wiśle rozpocznie się 16 stycznia o 17.30. Kwalifikacje zaplanowano na godzinę 11.00.

Źródło artykułu: