Trwa odliczanie do inauguracji sezonu 2014/2015! Czego możemy się spodziewać?

Ostatni sezon dał nam wiele powodów do radości, dumy i wzruszeń. Co przyniesie nam ten, rozpoczynający się już w sobotę w niemieckim Klingenthal?

W tym artykule dowiesz się o:

Co, gdzie i dlaczego?
 

Inauguracja Pucharu Świata nie wróciła do mroźnej Finlandii. Organizatorzy zawodów w Klingenthal robią co w ich mocy, aby nie zabrakło ani śniegu, ani dobrej atmosfery (z tym pierwszym może być gorzej). Nie wiadomo czy uda im się zatrzeć nie najlepsze wspomnienia "wietrznej farsy", z jaką większości kojarzą się ubiegłoroczne zawody w Klingenthal, ale za ilość pracy wkładaną w organizację tych zawodów śmiało można by przyznać im medal.
[ad=rectangle]
Medale zagwarantowane mają natomiast ci, którzy z formą wystrzelą w lutym, w sam raz na mistrzostwa świata w Falun. Najlepsi narciarze klasyczni już po raz szósty o tytuły mistrzowskie będą walczyć w Szwecji. Rozpoczynająca się 18 lutego impreza, to dla większości zawodników najważniejsze wydarzenie sezonu. Sezonu, którego finał na Letalnicy stoi pod znakiem zapytania. Przebudowa słynnego "mamuta" opóźnia się i organizatorzy nie są w stanie zagwarantować, czy na finałowy deser zawodnicy będą mogli zaserwować nam loty jak sprzed lat.

Polatać będzie można za to w Bad Mitterndorf. Tam sytuacja wygląda znacznie lepiej. Przebudowa skoczni, której punkt konstrukcyjny będzie wynosił 230 metrów, idzie zgodnie z planem i 10 stycznia, tuż po Turnieju Czterech Skoczni, organizatorzy będą gotowi na powitanie nawet 50 tysięcy fanów.
 
Nowością w kalendarzu Pucharu Świata jest Niżny Tagił. To jedno z najważniejszych centrów przygotowań w Rosji dysponuje aż czterema skoczniami. Na jednej z nich odbędzie się finał Pucharu Kontynentalnego.

Niespodzianek, do których przywykliśmy w ostatnim czasie, nie przygotował natomiast FIS. Nowy modus, który był testowany latem, okazał się porażką i, ku uciesze kibiców i zawodników, nie zostanie wprowadzony zimą.

Kto i dlaczego?

W drużynach ostatnie, gorączkowe przygotowania, a u bukmacherów przedsezonowe zgadywanki, którym nie ma końca. Kto jest bez formy, kto w formie, a kto ją utrzyma do najważniejszych imprez? Jasnowidzami nie jesteśmy, ale warto pokusić się o krótką analizę.

"Co z tą Polską", chciałoby się zapytać. Pytań w zasadzie jest więcej: Czy Kamil Stoch znowu nie pozostawi szans zagranicznej konkurencji? Czy Maciej Kot zagości w pierwszej "10" i po raz pierwszy w karierze wyląduje na podium, a Jan Ziobro wykorzysta naukę, jaką dał mu ubiegły sezon? Czy dobre wyniki, jakie Piotr Żyła osiągał w LGP, są zapowiedzą sukcesów w zimie? I czy Dawid Kubacki  przesunie się w "generalce"? Tego nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że zespół ten, kiedy trzeba, na szale rzuci wszystkie swoje siły i będzie walczył o każdy metr. Najważniejszy sprawdzian - mistrzostwa świata w Falun.

Wielkie zmiany w Austrii. Team, który przez ostatnią dekadę dominował w Pucharze Świata opuścił Martin Koch i Thomas Morgenstern. Zmienił się także trener. Chcąc nie chcąc, na lidera grupy wyrósł Gregor Schlierenzauer, który sam przyznał, że z nową funkcją czuje się dziwnie. Niewiadomą jest forma Thomasa Dietharta. "Powtarzalny" jest za to Michael Hayboeck, ale czy to wystarczy, żeby zagościć w czołówce PŚ? W rezerwie Andreas Kofler, Manuel Fettner i Wolfgang Loitzl.

Co u Niemców? Dawno nie było lepiej. Po spektakularnym sukcesie w Soczi apetyt na wygrywanie rośnie, a najbardziej głodni są zwycięstw indywidualnych. Okazji do popisu będzie wiele. Oprócz mistrzostw świata w Falun drużyna Wernera Schustera celuje w Turniej Czterech Skoczni. W końcu od ostatniego triumfu Niemca w tej prestiżowej imprezie minęło już... 12 lat.

Do walki o tytuły gotowi są też Norwegowie. Ich tajną bronią mają być "młode wilki": Daniel Andre Tande i Phillip Sjoeen. Ten drugi odniósł dwa zwycięstwa w LGP i wyrasta na czarnego konia w sezonie zimowym. Motywacji do skakania nie tracą Anders Bardal i Tom Hilde i Anders Jacobsen - czy połączenie młodości z siłą doświadczenia będzie receptą na sukces?

Jeśli mowa o sukcesach, nie można nie wspomnieć o Słowenii. Drużyna ta jednak, oprócz pokonania konkurencji, do przezwyciężenia ma jeszcze problemy finansowe - z zawodnikami wciąż nie podpisano umów, a wynagrodzenia i premie za osiągnięcia są z roku na rok coraz niższe. Mimo to Słoweńcy nie tracą zapału do pracy. Stanowić o sile zespołu będą Peter Prevc, Robert Kranjec i Jernej Damjan, wspierani przez Jakę Hvalę i Jurija Tepesa.

Bez zmian w Szwajcarii. Na pierwszym planie wciąż tylko dwa nazwiska: Simon Ammann i Gregor Deschwanden, z naciskiem na to pierwsze. Oprócz nich, w "drużynówce" w Klingenthal wystąpią Luca Egloff i Killian Peier. Nowych twarzy nie ma także w Japonii - jest za to nadal ta, którą znamy już bardzo dobrze od... 20 lat. Mowa oczywiście o Noriakim Kasaim, którego próbują doścignąć Daiki ItoTaku Takeuchi i Reruhi Shimizu.

Czy którakolwiek z tych prognoz okaże się słuszna? A może z długiego snu obudzą się Finowie i Rosjanie? Albo swój potencjał zaczną bardziej wykorzystywać Czesi, krzyżując plany faworytom? Na odpowiedz nie będziemy musieli czekać długo - pierwsze rozdanie już w sobotę.

Źródło artykułu: