Przed tegoroczną wspinaczką na stok slalomowy trudno przewidzieć jak będzie ona wyglądała w wykonaniu Polki. W poprzednich latach na Alpe Cermis zawsze była mocna i miała jedne z najlepszych czasów spośród wszystkich biegaczek. Teraz nie jest to jednak tak dużym wykładnikiem możliwości Kowalczyk, gdyż nawet na koronnym dystansie 10 kilometrów stylem klasycznym w sobotnie popołudnie musiała ona uznać wyższość narciarek, które w poprzednich latach traciły do niej bardzo wiele.
[ad=rectangle]
O konkretną prognozę dotyczącą wyniku naszej reprezentantki na Alpe Cermis jest więc dość trudno, ale różnice czasowe sprawiają, że da się ocenić przynajmniej o jaką lokatę powalczy z innymi biegaczamki. Kowalczyk do liderującej Marit Bjoergen traci ponad siedem minut i wystartuje jako piąta, ze stratą ponad piętnastu sekund do Ragnhild Hagi, która do tej pory nigdy nie biegła pod Alpe Cermis i której możliwości są zagadką. Polkę gonić będą natomiast cztery kolejne narciarki, które tracą do niej około czterdzieści-czterdzieści pięć sekund. W tym gronie jest Elisabeth Stephen, rok temu bardzo mocna na Alpe Cermis Amerykanka, która będzie dla Polki bardzo groźna.
Podium to wewnętrzna sprawa Norweżek. Przeszło dwie minuty zapasu ma Marit Bjoergen, która w niedzielę na 99,9 procent po raz pierwszy w karierze triumfuje w klasyfikacji końcowej Tour de Ski i skompletuje wszystkie najważniejsze narciarskie trofea. Ciekawie może być natomiast w walce o drugie miejsce. Niespełna czterdziestosekundowa przewaga Heidi Weng nad Therese Johaug to niby dużo, ale biorąc pod uwagę możliwości tej ostatniej, rokrocznie niezwykle szybkiej na morderczym podbiegu, to wcale nie jest wykluczone, że będziemy świadkami dużych emocji.
O ile sukces Bjoergen jest praktycznie pewny, o tyle nic nie jest przesądzone wśród panów. Dwaj Norwegowie, Martin Johnsrud Sundby i Petter Northug, mają niemalże identyczny czas i wspinaczkę rozpoczną razem. Faworytem jest ten pierwszy, gdyż Alpe Cermis do tej pory nie było zbyt mocną stroną Northuga. Wikingowie muszą jednak nieco uważać, gdyż ze stratą wynoszącą dwadzieścia sześć sekund wystartuje Calle Halfvarsson, a po kolejnych dziewięciu sekundach także Jewgienij Biełow. Szwed i Rosjanin w sobotnim biegu ze startu wspólnego ponieśli straty, ale w niedzielę spróbują powalczyć. Forma Biełowa to całkowita zagadka, gdyż pod Alpe Cermis nie biegł nigdy. Łatwiej o prognozę u Halfvarssona - do tej pory wspinaczka była dla niego męczarnią i trudno zakładać, że tym razem nagle będzie inaczej. Przed rokiem Szwed miał dopiero trzydziesty siódmy czas podbiegu, a dwa lata temu był tylko o dziewięć miejsc wyżej.
Justyna Kowalczyk to niejedyna Polka w Tour de Ski. O potwierdzenie swych lokat odpowiednio w dwudziestce i trzydziestce powalczą Sylwia Jaśkowiec i Kornelia Kubińska. Wśród panów Tour ukończy Maciej Kreczmer, jednak ma raczej zbyt dużą stratę by liczyć na punktowane miejsce w klasyfikacji końcowej.
Program ostatniego etapu Tour de Ski:
12:00 - 9 km stylem dowolnym mężczyzn na dochodzenie (Alpe Cermis)
13:30 - 9 km stylem dowolnym kobiet na dochodzenie (Alpe Cermis)