Reprezentanci Polski spędzili ostatnio czas w nietypowych dla siebie miejscach. Najpierw gościli na zgrupowaniu w nadmorskim Cetniewie, a w sobotę zagrali w siatkarskim meczu gwiazd w Szczecinie. - Nie przyjeżdżamy na Pomorze jakoś często. Raz do roku do Szczecina, a akurat w Cetniewie byłem pierwszy raz. Jest plan, że wrócimy tam bliżej zimy, ale jeszcze może być skorygowany - powiedział Maciej Kot, jeden z czterech skoczków narciarskich, którzy byli w stolicy Pomorza Zachodniego.
[ad=rectangle]
Przyjechał z bratem Jakubem, a także z Janem Ziobro i Dawidem Kubackim. Siatkarski mecz gwiazd to część akcji charytatywnej na rzecz Zachodniopomorskiego Hospicjum dla Dzieci i Dorosłych. - Warto było przejechać pół Polski. Najważniejsza jest pomoc dzieciom. Na drugim miejscu spotkanie z siatkarzami, których już poznaliśmy w poprzednich edycjach, a także z kibicami stąd. Nie każdy może przyjechać ze Szczecina do Zakopanego, a często jest tak, że daleko od gór skoki narciarskie są popularne. Pierwszy raz myślałem, że będziemy tylko dodatkiem do siatkarzy, a potem okazało się, że jesteśmy traktowani na równi i tak samo rozpoznawalni. Nasz sport jest obecny w Szczecinie - opowiadał popularny skoczek.
Gra w siatkówkę jest częścią treningu narciarzy. Pewnym dodatkiem i formą zabawy, ale pozwoliła im nabyć niezłe umiejętności. - Gra z zawodowcami to przyjemność. Impreza została przeniesiona na nową halę. Nigdy nie grałem w tak wielkim obiekcie, gdzie postrzeganie przestrzenne jest inne. Miałem lekką tremę, ale można się było przyzwyczaić. Bycie sportowcem, który kilka lat współpracował z psychologiem, do czegoś zobowiązuje. Z czasem przyszedł luz i dobrze się bawiliśmy.
Po powrocie ze Szczecina Kot i spółka oddali pierwsze skoki na igielicie w Szczyrku. - Nie mogłem się doczekać wejścia na skocznię. Byłem ciekawy, jak to będzie funkcjonować. W Cetniewie przeszliśmy obóz przygotowania ogólnego. Trenowaliśmy na siłowni, na sali, staraliśmy się wychodzić na zewnątrz tak często jak się dało, żeby nie siedzieć w pomieszczeniach. Można było na dodatek nawdychać się jodu - mówił Maciej Kot.
Skoczkowie narciarscy mają przed sobą serię zgrupowań, a także letnie starty, do których zamierzają podejść bardzo poważnie. Początek wspólnych przygotowań pozwalają wejść w reżim treningowy. - Wszystko szło dotychczas zgodnie z planem. Początki przygotowań bywają monotonne, bo zajęcia są duże objętościowo i pod względem intensywności. Płotki, siłownia, stabilizacja czy treningi imitacyjne, ale to ważny okres i procentuje później.
Po przeciętnym sezonie trener Łukasz Kruczek opracował inny plan działania przed następnym. Kadrę A tworzy pięciu reprezentantów, którzy zakończyli poprzednią zimę najwyżej w klasyfikacji Pucharu Świata. Kadra B pod wodzą Macieja Maciusiaka jest szersza i zostali do niej włączeni także dobrze znani Maciej Kot i Dawid Kubacki. Drużyny mają ze sobą współpracować i mieć podobne warunki przygotowań.
- Nie nazwę zmiany diametralnymi. To taka kosmetyka, wyciągnięcie wniosków co było dobre, a co złe wcześniej. Zmieniło się personalnie. Inny trener, grupa szkoleniowa, więc trochę inny pomysł. Rozmawialiśmy o tym wszystkim i plan jest ustalony oraz czytelny. Na razie oceniam zmiany pozytywnie. Nie brakuje mi motywacji, żeby trenować, jest taki impuls, energia do czegoś nowego - zakończył młody skoczek.