Co roku kibice skoków narciarskich śledzący relacje z Kuusamo przerabiają podobny scenariusz. Rywalizacja na Rukatunturi (HS 142) albo nie odbywa się wcale, albo warunki są na tyle zmienne, że konkursy przypominają rosyjską ruletkę.
W tym sezonie od czwartku do soboty organizatorom udało się, z wielkimi problemami, przeprowadzić tylko serię treningową. Sobotni konkurs został przerwany po skokach 43. zawodników. Tak naprawdę w ogóle nie powinien dojść jednak do skutku, bowiem podmuchy wiatru często przekraczały dopuszczalnego progi. Na domiar złego w sobotę popsuł się system do mrożenia torów. Gdyby nie interwencja Waltera Hofera i trenerów, na Rukatunturi nie zostałby rozegrany nawet trening.
Wszystkie te wydarzenia przelały w końcu czarę goryczy. - To było żenujące dla Finlandii - skomentował na łamach norweskiego dziennika Verdens Gang Mika Kojonkoski.
Gazeta powołując się na źródła ze światowej federacji twierdzi, że w kolejnych sezonach zabraknie zawodów w Kuusamo. W tej chwili trudno jeszcze powiedzieć, gdzie mogłyby odbyć się konkursy zamiast Ruki. Jedną z lokalizacji może być skocznia normalna (HS 100) w Rovaniemi. Włodarze FIS-u powinni także zastanowić się nad ewentualną wyprawą do Stanów Zjednoczonych bądź Kanady. Jak pokazały ostatnie zmagania narciarzy alpejskich, w tych krajach na przełomie listopada i grudnia panują bardzo dobre warunki do rozegrania zawodów
[b]Zobacz także: Kamil Stoch: Piotrek Żyła to równy chłop, często nas rozśmiesza
[/b]