Obecny sezon Pucharu Świata jest daleki od ideału w wykonaniu naszych skoczków. Najwyżej z Polaków zgodnie z oczekiwaniami plasuje się Kamil Stoch. Tyle że 20. miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ w wykonaniu podwójnego mistrza olimpijskiego z Soczi nie jest oszałamiającym wynikiem.
26. pozycja Stefana Huli, 33. Macieja Kota czy 39. Piotra Żyły, również są dalekie od nadziei polskich kibiców. Całej sytuacji z niepokojem przygląda się Adam Małysz. Były znakomity skoczek, który obecnie z powodzeniem kontynuuje karierę jako uczestnik rajdów terenowych, stara się doradzać trenerom i z optymizmem patrzeć na kolejne konkursy. "Orzeł z Wisły" nie ma jednak złudzeń, że w polskich skokach nie dzieje się dobrze.
"Zawsze jest tak, że chcemy się bronić jak coś nie wychodzi tak, jak byśmy tego chcieli, ale to widać, nie da się tego ukryć i nie ma po co brnąć jeszcze w zbędne dyskusje i przekonywać się, że jest dobrze. Ja wiem, że ja sam uspokajam wszystkich, że będzie dobrze, bo jestem przekonany że tak będzie, ale póki co dobrze nie jest i nie ma się co oszukiwać..." - napisał na facebooku.
"Co ma powiedzieć na dzień dzisiejszy Prezes Apoloniusz Tajner: skoczkowie bez formy, Justyna nienajlepiej, więc liczy, że to się szybko zmieni, ale nie ma co udawać - nie jest dobrze, czy nawet 'lepiej'. Jak będzie widoczna poprawa, wtedy będziemy mogli o tym mówić. Wielokrotnie, gdy zadawano mi pytanie przed skokiem jak będzie, zawsze mówiłem, że porozmawiamy dopiero po fakcie. Chyba, że byłem w takiej formie, że od razu wiedziałem, że będzie dobrze."
"Zawsze będę bronił trenerów i zawodników, bo jedno wiem na pewno: oni naprawdę chcą dobrze. A sztuką jest otwarcie przyznać, że jest źle (gdy tak jest) i szczerze powiedzieć, że "zrobię wszystko, by to naprawić". Na koniec: czołówka dziś to nie jest pierwsza 20-stka czy 30-stka. To 10-tka, a może nawet 5-tka, bo tam lądują zawodnicy, którzy cały czas są blisko siebie, skaczą daleko i często wymieniają się miejscami na pudle" - dodał Małysz.
Polscy skoczkowie już w środę będą mieli okazję do poprawy nastrojów, wtedy zostanie rozegrany ostatni konkurs Turnieju Czterech Skoczni. Ponad dwa tygodnie później Kamil Stoch i spółka zaprezentują się polskim fanom w czasie konkursów na Wielkiej Krokwi.
Adam Małysz słusznie zauważa, że nie może być tak, że priorytetowymi zawodami dla reprezentantów Polski będą jedynie te w Zakopanem i Wiśle. "Zawsze jest tak, że jest kolejność i ranga imprez, na których nam najbardziej powinno zależeć, czyli: Olimpiada, Mistrzostwa Świata, Puchar Świata (klasyfikacja generalna, która w zasadzie jest najtrudniejsza, w całym sezonie, bo trzeba być w formie przez całe 4 miesiące), potem 4 skocznie, i dopiero teraz dałbym Zakopane, Wisłę... oczywiście w przypadku Polaków, bo dla Norwega równie ważne będzie Oslo, Lillehammer, dla Fina - Lahti itd." - dodał.
Cały wpis Adama Małysza:
Dziś nasz konkurs w Argentynie został odwołany, ale parę słów refleksji na temat skoków. Niestety nie oglądałem - byłem...
Posted by Adam Małysz on 3 stycznia 2016
Zobacz także: Polski skoczek chce zostać pilotem szybowca. Nie chodzi o Stocha
Niestety z Tajnera to nie b Czytaj całość