Pamiętne zawody toczyły się w trudnych warunkach atmosferycznych. Konkursem rządził wiatr i o ile pierwszą serię udało się jeszcze dokończyć bez większych problemów, o tyle finałowa kolejka była przerywana wielokrotnie. Oczekiwanie na chwilową poprawę aury raz po raz przynosiło jednak rezultaty i kolejni skoczkowie mimo złych warunków byli w stanie oddawać swoje próby.
Jan Mazoch zajmował na półmetku zawodów piętnaste miejsce. We wcześniejszych pucharowych startach Czech tylko okazjonalnie punktował, więc otwierała się przed nim szansa na życiowy wynik. Niestety, silny podmuch sprawił, że Mazoch stracił w powietrzu równowagę i upadł. Czech natychmiast stracił przytomność, a na trybunach zapała cisza. Radosna i kolorowa publiczność pod Wielką Krokwią momentalnie zamilkła widząc co się stało.
Mazoch został odwieziony do szpitala, gdzie wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej. Wybudzanie trwało kilka dni, a opuszczenie lecznicy nastąpiło po blisko dwóch tygodniach.
Konkurs w Zakopanem po upadku Czecha został przerwany. Zaliczono wyniki po pierwszej serii, co dla pechowego zawodnika oznaczało najlepszy rezultat w całej pucharowej karierze. Sensacyjnym zwycięzcą został tymczasem kompletnie nieliczący się w stawce skoczków Słoweniec Rok Urbanc, który skorzystał z korzystnego podmuchu.
Jan Mazoch dość szybko wrócił do treningów, a później także do rywalizacji. Blokada psychiczna okazała się jednak przeszkodą - Mazoch nie odzyskał już formy dającej nadzieję na występy w Pucharze Świata. W międzyczasie udało mu się za to symbolicznie rozliczyć z Wielką Krokwią poprzez udział w konkursach Pucharu Kontynentalnego w Zakopanem.
To będzie konkurs Biało-Czerwonych? Kadra gotowa na PŚ w Zakopanem
{"id":"","title":""}
"Cisza na Wielkiej Krokwi" - ciekawe w jakim sensie.