Atak szczytowy: W polskich skokach idzie nowe. Takich nadziei nie było od lat
Takich nadziei w polskich skokach narciarskich nie było od lat. Nowy trener, nowe metody treningowe, nowa rola Adama Małysza i świetne wyniki kilku zawodników w LGP pozwalają wierzyć, że nadchodząca zima kibiców skoków rozgrzeje do czerwoności.
"Atak szczytowy" to cykl komentarzy na temat polskich sportowców walczących o to, żeby wejść na sportowy szczyt, utrzymać się na nim albo na niego powrócić. Teksty dotyczą bieżących wydarzeń w piłce nożnej, boksie, skokach narciarskich, himalaizmie i bieganiu.
Kilka dni temu rozmawiałem z Maciejem Kotem, który latem zdominował cykl Letniej Grand Prix. Wystartował w sześciu zawodach, pięć razy zwyciężył, a raz był drugi. Klasyfikację generalną wygrał w cuglach. - Został królem lata i należą mu się wielkie brawa! - chwalił go Adam Małysz. - W tym momencie Maciek jest poza moim zasięgiem - przyznawał Kamil Stoch. Ale tak naprawdę 25-letni skoczek AZS Zakopane znalazł się poza zasięgiem wszystkich. Całej światowej czołówki.W minionych latach kariera Macieja Kota przypominała prawdziwą sinusoidę. Cztery lata temu stał się jednym z czołowych polskich skoczków. W większości zawodów Pucharu Świata wchodził do czołowej trzydziestki.
Wraz z kolegami z kadry w konkursie drużynowym zdobył brązowy medal MŚ w Val di Fiemme. Błysnął też na igrzyskach olimpijskich w Soczi, gdzie zajął siódme miejsce w konkursie indywidualnym.
Później przyszedł kryzys. Pogłębiały go kolejne nieporozumienia z trenerem Łukaszem Kruczkiem. W końcu, po fatalnym sezonie 2014/15, wraz z Dawidem Kubackim został przesunięty z Kadry A do Kadry B.
Dla obu był to potężny kop. Dopiero po kilku miesiącach współpraca z trenerem Maciejem Maciusiakiem w Kadrze B pozwoliła im stopniowo poprawiać swoje wyniki.
W styczniu rozmawiałem z Maćkiem Kotem w Zakopanem po zawodach Pucharu Świata w skokach. Zajął w nim dwunaste miejsce - najwyższe od dwóch lat. Był bardzo zadowolony.
- Znowu pojawiła się radość skakania, którą miałem na igrzyskach. Jest trochę swobody i luzu. I tego fajnego "Maćka Fightera", który na zawodach zawsze potrafił skoczyć. Ten "Maciek Fighter" pomału wraca - mówił mi z wyraźnym poczuciem ulgi i rosnącej nadziei.
Życie przerosło oczekiwania. "Maciek Fighter" zamienił się w punchera, który wychodzi do ringu i nokautuje wszystkich. Latem był absolutnym dominatorem, który z olbrzymią przewagą wygrał Letnią Grand Prix. W tyle pozostawił tak utytułowanych zawodników jak Peter Prevc, Stefan Kraft czy Michael Hayboeck.
Podczas niedawnej rozmowy z Maćkiem dało się u niego odczuć duży spokój, pewność siebie i optymizm. Widać, że ostatnie półtora roku pozwoliło mu osiągnąć sportową dojrzałość.
Co pomaga dziś polskim skoczkom?
Po pierwsze - nowy trener, który dla wszystkich w kadrze jest absolutnym autorytetem. Dwa medale olimpijskie i pięć medali mistrzostw świata, które Stefan Horngacher zdobywał na sześciu różnych imprezach mówią same za siebie. Dziś nikt nie podważa jego decyzji, a jedynie zadaje pytania, żeby lepiej zrozumieć, jak powinny wyglądać jego skoki.
Po drugie - nowe metody treningowe, które wprowadził. Polscy skoczkowie nie ukrywają, że wiele z nich jest dla nich kompletną nowością, a Maciej Kot podkreśla, że część z nich wcześniej była wytykana jako błąd.
Po trzecie - brak konfliktów personalnych. Tajemnicą poliszynela jest to, że po przesunięciu z Kadry A do Kadry B Kot i Kubacki zniechęcili się do trenera Łukasza Kruczka.
Niezbyt dobrze w poprzednim sezonie układała się też współpraca między głównym szkoleniowcem a trenerem Kadry B Maciejem Maciusiakiem. Nastąpiło zmęczenie materiału. Objęcie kadry przez Horngachera ucięło te problemy.
Po czwarte - nowa rola Adama Małysza. Po pięciu latach od zakończenia kariery skoczka ikona polskich skoków wróciła do kadry w roli dyrektora. Jest blisko zawodników, jeździ z nimi na zgrupowania, obserwuje i podpowiada.
- Chętnie z tego korzystamy, bo Adam jest prawdziwą skarbnicą wiedzy i doświadczenia - zaznacza Maciej Kot.
Zmieniło się coś jeszcze. W ostatnich latach przed startem sezonu PZN organizował w Krakowie Dzień Medialny z udziałem skoczków narciarskich. Tym razem go nie będzie.
- Często było tak, że podczas oficjalnej konferencji padały pytania o zimę i wszyscy, włącznie z prezesem, zapewniali, jak dobre będą wyniki, a później różnie z tym bywało... Może więc lepiej przygotować się w ciszy i na spokojnie podejść do pierwszych konkursów - mówi Kot.
Oby po ciszy i spokoju nastąpiły cztery miesiące dużych sportowych emocji i radości. Bo jak nie teraz, po zmianie trenera, to kiedy? Jak nie z Adamem Małyszem w kadrze, to z kim?
Takich nadziei w polskich skokach nie było od lat.
Autor na Twitterze: Obserwuj @Michal_Bugno
ZOBACZ WIDEO: Kamil Stoch: moja kariera nie zawsze była usłana różami
Oglądaj skoki narciarskie w Pilot WP!
-
jotwu Zgłoś komentarz
się taki sukces.I żaden Horngaher,żaden "dyrektor"po podstawówce tego nie zmieni.Więc piszcie z umiarem,a górnolotne słowa zostawcie w domu. -
pajac Zgłoś komentarz
Polska kadra skoczków powinna się wycofać z PŚ, bo jest słaba.