W piątek Stoch zdecydowanie wygrał kwalifikacje do pierwszych zawodów na Lysgardsbakken, jednak po skoku na odległość aż 144 metrów opuszczał zeskok mocno utykając. Lidera naszej ekipy bolało kolano, nie mógł go do końca wyprostować.
Pojawiły się obawy o występ Polaka w sobotnim konkursie. Stoch miał podjąć decyzję po skoku w serii próbnej. Na szczęście okazało się, że drobny uraz nie przeszkodzi dwukrotnemu mistrzowi olimpijskiemu z Soczi w walce o wysokie miejsca.
W sobotę Stoch nie skakał tak daleko, jak w kwalifikacjach, ale i tak spisał się bardzo dobrze. 134,5 i 131 metrów wystarczyło do zajęcia 4. miejsca. Co ważniejsze - 29-latek z Zębu chyba już zapomina o urazie.
- Noga w porządku. Nic mi nie doskwierało. Bałem się trochę w pierwszym skoku, który był taki na rozpoznanie, a później już było dobrze - powiedział Stoch w rozmowie z dziennikarzem TVP Sport Sebastianem Szczęsnym.
Nasz reprezentant dodał, że jego zdaniem jury podjęło słuszną decyzję, ustawiając w konkursie bardzo niski rozbieg. - W moim przypadku nie było lęku, że znowu skoczę bardzo daleko i będzie mnie boleć noga - stwierdził Stoch, po chwili dodając, że oczywiście żartuje.
- Wygrał najlepszy. Mój ostatni skok był spóźniony, ale poza tym ok - ocenił konkurs, który zakończył się bezapelacyjnym zwycięstwem 17-letniego Słoweńca Domena Prevca.
ZOBACZ WIDEO: Szczere słowa Wojciecha Fortuny: nie uniosłem ciężaru popularności
W sumie to dobrze się stało, że nie skończyło się kontuzją. Cieszę się, że Kamil skacze i robi to z uśmiechem na ustach.
Będzie lepiej Stochuś :) Czytaj całość