Dawid Kubacki: nie pamiętam początków "Małyszomanii"

PAP / PAP/Grzegorz Momot
PAP / PAP/Grzegorz Momot

- Nie pamiętam początków "Małyszomanii". Jako dziecko nie oglądałem skoków narciarskich. Bardziej cieszyło mnie to, żeby pójść na skocznię i poskakać niż oglądać to w telewizji - wyznaje szczerze w rozmowie z WP SportoweFakty Dawid Kubacki.

WP SportoweFakty: W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i Turnieju Czterech Skoczni zajmuje pan miejsca w czołowej dwudziestce. To dobre wyniki, choć wiem, że ambicje ma pan dużo większe i mierzy pan w czołową dziesiątkę.

Dawid Kubacki: Zgadza się. Ambicje zawsze mam wyższe, ale wiem, że zanim wcisnę się do tej dziesiątki czeka mnie dużo pracy. To kwestia cierpliwości i dalszej pracy nad sobą. Nie brakuje mi wiele i myślę, że jest to do zrobienia. Podchodzę do tego cierpliwie i nie wybiegam za bardzo naprzód. Plasuję się w drugiej dziesiątce, ale wierzę, że małymi krokami wepchnę się do dziesiątki.

[b]

W czołowej dziesiątce Turnieju Czterech Skoczni już teraz roi się od Polaków. Jest w niej Kamil Stoch, Piotr Żyła i Maciej Kot. [/b]

- To pokazuje, że nasza praca przynosi efekty i jest budujące dla nas wszystkich. Nie tylko dla tych, którzy się w tej dziesiątce znajdują, ale także dla pozostałych zawodników kadry. Na treningach wszyscy robimy to samo i do tego samego dążymy.

Świetne wyniki przyciągają uwagę kibiców. Noworoczny konkurs w Garmisch-Partenkirchen w TVP i Eurosporcie oglądało w sumie prawie siedem milionów Polaków. A już za chwile konkursy odbędą się w Wiśle i Zakopanem. Rosną apetyty na jeszcze lepsze wyniki?

- U kibiców pewnie te apetyty rosną. Dla nas to jednak kwestia dalszej pracy. Często podkreśla to trener Stefan Horngacher. Nie do końca możemy zwracać uwagę na apetyty kibiców, bo podczas zawodów i tak możemy zrobić tylko tyle, ile potrafimy. Na tym będziemy się koncentrować. Myślę, że jeśli dobrze wykonamy swoją pracę, to kibice będą z naszych wyników zadowoleni.

Rozmawiamy w Innsbrucku, gdzie szesnaście lat temu Adam Małysz wygrał konkurs Turnieju Czterech Skoczni, a dwa dni później odniósł triumf w całej imprezie, dając początek "Małyszomanii". Co najbardziej zapamiętał pan z tamtych czasów?

- Właściwie nic z tego nie pamiętam. Jako dziecko nie oglądałem skoków narciarskich. Bardziej cieszyło mnie to, żeby pójść na skocznię i poskakać niż oglądać to w telewizji.

Poważnie? Miał pan wtedy prawie 11 lat. Zupełnie nie oglądał pan skoków? Nawet wtedy, gdy Adam Małysz zaczął wygrywać konkurs za konkursem?

- To nie było tak, że zupełnie nie oglądałem. Ale nie było też tak, że muszę siąść przed telewizorem, bo właśnie zaczynają się skoki. Jeśli akurat siedziałem przy telewizorze i właśnie była transmisja z konkursu, to zdarzało mi się go pooglądać.

Rok później odbywały się igrzyska w Salt Lake City, które biły rekordy popularności w telewizji. Przed telewizorami zasiadało kilkanaście milionów Polaków. Tego też pan nie pamięta?

- Przyznam szczerze, że tego też nie pamiętam.

A jak ocenia pan szanse Kamila Stocha na zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni?

- Generalnie szanse są pół na pół. Wygra albo nie wygra. Wiem, że to jego poziom i może odnieść zwycięstwo.W tej chwili nie robimy jednak żadnych założeń. Na pewno go na to stać.

[b]Rozmawiał w Innsbrucku Michał Bugno

Autor na Twitterze:

[/b]

Pełne transmisje z Turnieju Czterech Skoczni (kwalifikacje i konkursy) tylko w Eurosporcie 1. Najbliższa relacja (kwalifikacje w Bischofshofen) w czwartek o godzinie 14:00.
[b]ZOBACZ WIDEO: Maciej Kot i Kamil Stoch odskoczą czołówce PŚ? Rafał Kot zabrał głos

[/b]

Źródło artykułu: