Znów kontrowersje przy polskim hymnie dla skoczków

PAP/EPA / ANGELIKA WARMUTH
PAP/EPA / ANGELIKA WARMUTH

Po raz drugi w tym sezonie kibice nie mogli być w pełni usatysfakcjonowani oglądając polskich skoczków na podium. Co prawda tym razem Biało-Czerwonym odegrano hymn, ale jego wykonanie było dalekie od ideału.

Polacy słuchając Mazurka Dąbrowskiego przyzwyczajeni są do rytmicznego jego wykonania. Tymczasem Kamil Stoch i Piotr Żyła stojąc na pierwszym i drugim stopniu końcowego podium 65. Turnieju Czterech Skoczni i wszyscy Polacy oglądający rywalizację na żywo lub przed telewizorami mogli poczuć się jakby nie słyszeli swojego hymnu.

Austriacy, znani z zamiłowania do muzyki klasycznej i mogący pochwalić się kompozytorami światowej klasy, odegrali Mazurka Dąbrowskiego zdecydowanie za wolno.

To już drugie kontrowersyjne wydarzenie wokół polskiego hymnu w bieżącym sezonie. Przypomnijmy, że w Lillehammer, gdy zawody w Pucharze Świata wygrał Kamil Stoch, a drugie miejsce zajął Maciej Kot, organizatorzy w ogóle nie zagrali Mazurka Dąbrowskiego. Jak wyjaśnił później dla WP SportoweFakty Kot w Norwegii po żadnych zawodach Pucharu Świata nie jest grany hymn.

Mimo wpadki Austriaków kibice i tak mają olbrzymie powody do zadowolenia. Rezultaty Polaków w 65. Turnieju Czterech Skoczni przeszły najśmielsze oczekiwania. Triumfatorem całych zawodów został Kamil Stoch, drugi był Piotr Żyła, a czwarty Maciej Kot.

ZOBACZ WIDEO Przebudowa na półmetku. Jak zmienia się Wielka Krokiew?

Źródło artykułu: