Podopieczny Alexandra Stoeckla zachwiał się przy odepchnięciu od belki. Przez ten błąd Norweg nie był w stanie idealnie ułożyć swojej sylwetki dojazdowej. Rozkojarzony Johann Andre Forfang uzyskał zaledwie 116,5 metra i po lądowaniu tylko bezradnie rozłożył ręce.
Tym samym aktualny drużynowy mistrz świata w lotach po zajęciu świetnego 6. miejsca w niedzielnych zawodach w Wiśle, tydzień później w ogóle nie zdobył punktów do klasyfikacji generalnej PŚ w skokach narciarskich. Ostatecznie był 42.
Co ciekawe identyczny błąd jak Forfang popełnił także Markus Eisenbichler. Problemy Niemca nie miały jednak wpływu na jego odległość, bowiem uzyskał aż 133 metry i po pierwszej serii zajmował ex aequo 4. miejsce z Danielem Andre Tande. W finale Niemiec utrzymał swoją pozycję. Zwyciężył po świetnym skoku w drugiej serii Kamil Stoch. Drugi był Andreas Wellinger, a trzeci Richard Freitag.
Kłopoty Norwega i Niemca na belce startowej mogły przypomnieć kibicom podobną sytuację na Wielkiej Krokwi z 2004 roku. Wówczas w momencie rozpoczęcia skoku zachwiał się Wolfgang Loitzl. Austriak jednak nie utrzymał równowagi wypadł z torów najazdowych i zjechał w dół, zatrzymując się dopiero tuż przed progiem. Na szczęście ówczesnemu podopiecznemu Hannu Lepistoe nic się nie stało.
Zobacz wideo: Adam Małysz: Po skoku Kamila Stocha trochę się wystraszyłem. To mogło grozić upadkiem