[tag=4524]
Jakub Kot[/tag] był niegdyś uznawany za bardzo utalentowanego skoczka, z potencjałem nawet większym niż brat. W sezonie 2008/2009 zadebiutował w zawodach Pucharu Świata, w których próbował walczyć także w dwóch kolejnych sezonach, ale pojedyncze starty nie przyniosły mu punktowego dorobku. Kot nigdy jednak nie zrezygnował ze skakania, choć od lat są to starty na wpół hobbystyczne. 27-latek trenuje tylko wtedy, gdy ma na to czas, ale i tak osiągnął poziom, który dał mu powołanie na rozpoczynającą się 29 stycznia Uniwersjadę w Ałmatach.
- Dla mnie czymś fajnym jest już to, że jadę na tę Uniwersjadę, że w ogóle się znalazłem w składzie. Jeśli chodzi o wynik sportowy, to nie spodziewam się czegoś bardzo dużego. Jeśli ktoś śledził moje ostatnie miesiące, to widział jak to wyglądało - udało mi się skoczyć na mistrzostwach Polski oraz w FIS Cupie, ale ostatnio miałem czas zapchany innymi wydarzeniami. Byłem na Pucharze Świata w Wiśle jako organizator i nie miałem możliwości trenować, potem byłem obecny przy Pucharze Świata w Zakopanem, a następnie musiałem nadrobić zaległości w hotelu, w którym pracuję. Udzielam się też na stoku w Zakopanem. Wypadł mi więc kolejny tydzień treningów i dopiero teraz wróciłem do skakania. W czwartek ćwiczyłem w Szczyrku. Nie jest to żadna wymówka - mówią, że albo rybka, albo akwarium, a ja tymczasem muszę wybierać jedno i drugie i łączyć skakanie z innymi obowiązkami - mówi Kot w rozmowie z WP SportoweFakty.
Obok niego w składzie reprezentacji Polski znaleźli się Stanisław Biela, Artur Kukuła, Krzysztof Leja, Krzysztof Miętus i Przemysław Kantyka. - Indywidualnie z czysto sportowego punktu widzenia trudno oczekiwać naprawdę dobrego wyniku. Jedzie jednak mocna polska reprezentacja, są zawodnicy, którzy punktują w Pucharze Kontynentalnym. Zdaję sobie sprawę z tego, że od nich odstaję, ale oczywiście jadę po to, żeby walczyć - mówi Jakub Kot.
27-latek nie chce jeszcze definitywnie rezygnować ze skakania. Jak sam przyznaje, taka decyzja byłaby trudna. - To pozostaje w sercu i głowie. Od 15 lat trenuję skoki i nie da się od tego nagle w pełni odciąć i zostawić. Jest zawsze chęć powrotu, spróbowania raz jeszcze, powiedzenia sobie, że może to jest ten moment, że może to teraz. Zdaję sobie sprawę z tego, że u mnie ten moment już pewnie nie wróci, bo kadra bardzo odjechała do przodu poziomem ogólnorozwojowym i sprzętowym. Na pewno będzie ciężko, ale w zawodniku coś zostaje, ciągnie wilka do lasu. U mnie jest tak samo, więc dopóki mam motywację i możliwości, to popróbuję jeszcze to wszystko łączyć - mówi Jakub Kot.
ZOBACZ WIDEO Jan Ziobro: pozostaje mi tylko pogratulować Kamilowi Stochowi i chylić przed nim czoła