Maciej Kot: Jest nad czym pracować. Strasznie się męczyłem

PAP / Grzegorz Momot
PAP / Grzegorz Momot

Maciej Kot zawody Pucharu Świata w Willingen zakończył na trzynastym miejscu. - Nie o takie lokaty chciałoby się bić - przyznaje polski skoczek w rozmowie z portalem skijumping.pl.

W tym artykule dowiesz się o:

Piąty zawodnik klasyfikacji generalnej PŚ zawalił skok w pierwszej serii. Kot zakończył ją na dwudziestym piątym miejscu. Druga próba była już lepsza, nasz skoczek awansował o trzynaście miejsc.

- W takich warunkach, jakie panowały, chodziło o przyjemność z latania. A ona była zerowa, bo strasznie się męczyłem - przyznaje Polak. - Korzystniejsze byłoby dla mnie, gdyby wszystkim wiało dwa metry w plecy, bo te dodatkowe podmuchy i parcie na nie tylko powiększało i potęgowało moje problemy w locie.

Kot przyznaje, że ma dużo do poprawy. - To nie jest jeszcze optymalne skakanie. Cały czas jest nad czym pracować - mówi.

Jedną z dróg do progresji wyników mogą być korekty sprzętowe. - Nie ukrywam, że między pierwszą a drugą serią coś zmieniłem i teraz musimy to wszystko przeanalizować - zdradza nasz zawodnik.

Za tydzień najlepsi skoczkowie świata wystartują w Oberstdorfie.

ZOBACZ WIDEO PA: Leicester uniknęło dużej wpadki. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

Źródło artykułu: