W konkursach na skoczniach mamucich czołowe role odgrywają bardzo często zawodnicy, którzy rzadko błyszczą na innych obiektach. Typowi to chociażby Słoweńcy Robert Kranjec i Jurij Tepes, a w przeszłości Norwegowie Johan Remen Evensen i Bjoern Einar Romoeren. Każdy z wymienionych potrafił w zawodach "lotniczych" ogrywać tych, z którymi wszędzie indziej nie był w stanie rywalizować.
Co sprawia, że niektórzy skoczkowie na mamutach czują się o wiele lepiej, niż na skoczniach dużych i normalnych? - Chodzi o technikę prowadzenia lotu - mówi Apoloniusz Tajner.
- Wyglądają jak płaska deska rzucona pod wiatr. Jeśli zrobi się to umiejętnie, szybuje na wietrze i spada dopiero, kiedy wytraci prędkość - tłumaczy "Przeglądowi Sportowemu" były trener Adama Małysza.
Tajner do grupy stosującej "technikę szybującej deski" zalicza Słoweńców i Norwegów poza Danielem Tande, który skacze techniką środkowoeuropejską. - Reszta układa ciało między nartami i - przy przednich wiatrach - szybuje jak deska - mówi.
ZOBACZ WIDEO Maciej Kot: Kamil Stoch znowu pokazał klasę. Czapki z głów i oby tak dalej!
- Tande, Stoch i wielu innych wyżej unoszą biodra, ich sylwetka w locie przypomina skrzydło samolotu w przekroju. Są bardziej odsunięci od nart, opływowy kształt powoduje, że za tyłkiem tworzy się podciśnienie - ono ciągnie skoczka do góry - wyjaśnia prezes PZN.
Szef naszej narciarskiej federacji zaznacza jednak, że Kamil Stoch też potrafi latać. - W pierwszej fazie leci płasko, dopiero później, kiedy frunie w dal, odnosi go od zeskoku. Intuicyjnie potrafi wejść w powietrze tak, by wygenerować jak najmniejszy opór - opisuje Tajner technikę rekordzisty Polski w długości lotu narciarskiego (238 metrów).
W sobotę i niedzielę w niemieckim Oberstdorfie odbędą się pierwsze w tym sezonie konkursy w lotach narciarskich. Przebudowana skocznia imienia Heiniego Klopfera ma być konkurencją dla największych mamutów w Vikersund i Planicy. Po piątkowych treningach i kwalifikacjach jej rekordzistą jest Stefan Kraft, który wylądował na 229. metrze.