Gdyby sędziowie podeszli do tego lądowania jako klasyczny telemark i przyznaliby noty po chociażby 18 punktów, wówczas tylko Peter Prevc cieszyłby się ze zwycięstwa w sobotnich zawodach. Z kolei Maciej Kot musiałby zadowolić się 2. lokatą.
Tak się jednak nie stało (ex aequo wygrali Polak ze Słoweńcem) i sędziom za ich pracę w sobotę należą się brawa.
W pierwszej serii Peter Prevc uzyskał aż 143 metry. Słoweniec najpierw wylądował na dwie nogi, po czym wysunął dość wyraźnie prawą nartę do przodu, by zamarkować telemark. Arbitrzy zauważyli jednak najpierw lądowanie na dwie nogi, dlatego przyznali noty od 16 do 17,5 punktu (łącznie za styl 51,5 punktu).
Sędziowie oceniający styl wcześniej wiele razy nie dostrzegali jednak u skoczków z czołówki błędów czy tylko markowanego telemarku. Tak było w latach największych sukcesów Simona Ammanna czy w bieżącym sezonie w przypadku Norwega Daniela Andre Tandego.
Za sobotni konkurs warto pochwalić zarówno sędziów oceniających styl, jak i jury zawodów. Tradycyjnie na Okurayamie wiatr pod narty często zmieniał swoją siłę. Jury ustawiło rozbieg na 10. platformie i konsekwentnie trzymało się tej decyzji do końca zawodów. Tym samym konkurs był zdecydowanie bardziej przejrzysty dla widzów niż chociażby zmagania na mamucie w Oberstdorfie, gdzie kilka razy zmieniano belkę w czasie jednej serii.
Drugi indywidualny konkurs w Sapporo zaplanowano w nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego. Początek o godzinie 2:00. Podsumowanie zawodów na WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO Mama Roberta Lewandowskiego: Liczę na finał mistrzostw świata z udziałem Polski i Roberta