"Co tu się działo!" - Adam Małysz o rekordowych lotach Polaków w Vikersund

PAP / Grzegorz Momot
PAP / Grzegorz Momot

"Co tu się dzisiaj działo!" - tak sobotni konkurs w Vikersund skomentował na Facebooku Adam Małysz. Czterokrotny mistrz świata był zachwycony poziomem "drużynówki" i pochwalił naszych reprezentantów za bardzo dalekie loty.

Zawody na Vikersundbakken już teraz można śmiało nazwać jednymi z najlepszych w historii skoków narciarskich. Ustanowiono w nich dwa rekordy świata w długości lotu narciarskiego (najpierw Robert Johansson - 252 metry, potem Stefan Kraft - 253,5) i trzy rekordy krajowe (Norwegii - Johansson, Austrii - Kraft i Polski - 245,5 metra Piotra Żyły). Wygrali Norwegowie przed Polakami i Austriakami.

Poza rekordem Polski Żyły dwaj nasi zawodnicy ustanowili swoje nowe imponujące rekordy życiowe - Maciej Kot uzyskał 244,5 metra, a Kamil Stoch 243.
Małysz, którego najlepsze osiągnięcie w karierze to 230,5 metra, był pod wrażeniem niesamowitego poziomu konkursu i rekordowych lotów Biało-Czerwonych.

"Dobrze, że nasi reprezentanci odzyskali swobodę i pewność siebie. Dzisiejsze loty dały im mnóstwo radości oraz satysfakcji, co przełoży się na spokój w głowach" - napisał na Facebooku dyrektor PZN ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej.

Żyła za swój najlepszy skok dnia uznał nie ten, w którym poleciał najdalej, a lot z serii próbnej, w której osiągnął 243 metry. Małysz w rozmowie z TVP stwierdził, że jego krajan z Wisły mógł wtedy wylądować jeszcze dalej.

- Widać było, że Piotrek podchodził do lądowania z dość wysoka, trochę się wycofał i spadł na dwie nogi. Gdyby "pociągnął" jeszcze dalej, mógłby spokojnie wysunąć nogę do przodu i wylądować telemarkiem. Powiem jednak szczerze, że byliśmy dziś na górze skoczni i schodząc stwierdziliśmy, że osiągnąć tutaj 250 metrów jest niewiarygodne, bo to już jest naprawdę na płaskim - wyjaśnił "Orzeł z Wisły w rozmowie z dziennikarzem TVP Sport Michałem Regulskim.

Z kolei już po zawodach Małysz chwalił organizatorów i zdradził, jak na kapitalne loty reagował szef Pucharu Świata w skokach narciarskich Walter Hofer.

- Gratuluję Borkowi Sedlakowi, który siedział u góry i puszczał zawodników, bo to było dziś straszne ryzyko. Widzieliśmy tu na dole Waltera Hofera, który po każdym skoku robił "ufff", że znów się udało. Takie skakanie było niebezpieczne i groźne, ale dzięki temu mieliśmy widowisko. Takich skoków każdy oczekuje, takie każdy kocha. Piękno tej dyscypliny polega na tym, że można latać daleko. A dziś na to pozwolono. Mieliśmy rekordy życiowe, rekordy Polski, rekordy świata. Nie można było sobie wyobrazić lepszego konkursu - mówił z kolei Małysz w wywiadzie dla TVP Sport.

ZOBACZ WIDEO Włodzimierz Szaranowicz dla WP SportoweFakty: Skoki Polaków były jak z matrycy

Komentarze (0)