Dawid Góra: Skoczkowie dali kibicom prezent (komentarz)

Getty Images / Stanko Gruden/Agence Zoom / Na zdjęciu Kamil Stoch
Getty Images / Stanko Gruden/Agence Zoom / Na zdjęciu Kamil Stoch

Długo czekaliśmy na taki sezon. Co prawda, nie ma indywidualnego triumfu w Pucharze Świata na koniec, ale polska kadra zyskała znacznie więcej - siłę w drużynie. Czasy "Stoch/Małysz i długo, długo nic" oficjalnie zakończone.

W tym artykule dowiesz się o:

Co również ważne, Polacy stali się nieprzewidywalni. Oczywiście wyłącznie w pozytywnym aspekcie. Kiedy przed mistrzostwami świata Maciej Kot tracił formę i część ekspertów wieszczyła niemal nieformalne zakończenie sezonu dla Polaka, ten wygrał dwa konkursy - w Sapporo i Pjongczang. Kiedy pod koniec sezonu dyspozycja Kamila Stocha była wyraźnie niższa od formy Stefana Krafta, wydawało się, że w tym sezonie polskich kibiców nie może spotkać już nic spektakularnego (szanse na wygranie w PŚ były niewielkie). Tymczasem lider polskiej kadry, w sobotnim konkursie drużynowym w Planicy, oddał doskonały skok (z obniżonej belki), który stał się nowym rekordem obiektu i rekordem Polski w długości lotu. 251,5 metra. To ponad ćwierć kilometra!

Po sezonie trudno nie wspomnieć również o mistrzostwach świata w Lahti. Indywidualnie przyniosły tylko brązowy medal Piotra Żyły, ale drużynowo - byliśmy najlepsi. Moc polskiego zespołu potwierdziła się także w klasyfikacji generalnej Pucharu Narodów, który Biało-Czerwoni wygrali pewnie - właściwie jeszcze przed niedzielnym konkursem na Letalnicy.

Niepewność co do nowych metod treningowych Stefana Horngachera (różniących się o 180 stopni od tych Łukasza Kruczka - jak podkreślali kadrowicze), szybko przerodziła się w peany głoszone na jego cześć. Zresztą bez wyraźnego indywidualnego sukcesu Polaka - oczywiście poza doskonałym Turniejem Czterech Skoczni - w mistrzostwach świata i Pucharze Świata. Jak widać - siła drużyny, o której wspominam już trzeci raz w tym komentarzu, daje więcej szacunku i radości dla kadry niż indywidualne sukcesy.

Czy zabrakło Kryształowej Kuli? Oczywiście. Ale przy odrodzeniu polskich skoków w wymiarze reprezentacyjnym, jakiego dokonał Austriak ze swoimi podopiecznymi, niedosyt schodzi na drugi plan. Szczególnie, że Stoch jest mocnym zawodnikiem, który może mieć przed sobą jeszcze wiele sukcesów - większych nawet od tych zdobytych w tym roku. A goniący go Kot i Żyła, już w przyszłym sezonie mogą sprawić kilka niespodzianek.

ZOBACZ WIDEO Nieprawdopodobny sezon Kamila Stocha. Spełnił trzy wielkie sportowe marzenia

Siła polskiej kadry to swoisty prezent dla polskich kibiców za lata trwania przy Polakach, nawet w sezonach, kiedy wyniki znacznie odbiegały od przewidywań i nadziei. Wspaniały doping na skoczniach całego świata i najgłośniejszy w Zakopanem i Wiśle, poniósł Polaków daleko.

Proszę wybaczyć patetyczność mojego tonu, ale zaraz po zakończeniu najlepszego sezonu w historii, trudno o szukanie na siłę łyżki dziegciu. Można mieć tylko nadzieję, że po takich kilku miesiącach w polskich skokach, temat dbałości o obiekty dla skoczków w naszym kraju i pracę u podstaw z najmłodszymi zawodnikami, odżyje na nowo i będzie "wałkowany" aż do skutku. Trudno jest bowiem osiągnąć sukces, ale zaprzepaścić szansę, jaką daje - niezwykle łatwo.

Dziękujemy i czekamy na więcej.

Dawid Góra

Więcej tekstów autora

Źródło artykułu: