Kapitalne konkursy w lotach narciarskich w Vikersund i Planicy rozpaliły wyobraźnię kibiców. W tym sezonie na mamuciej skoczni w Vikersund, rekord bity był dwukrotnie. Najpierw wynik Andersa Fannemela (251,5 m.) sprzed dwóch lat poprawił Robert Johansson (252 m.), a następnie jeszcze półtora metra dołożył Stefan Kraft (253,5 m.). Kilka dni później w Planicy do rekordu świata zbliżył się Kamil Stoch. Lider naszej kadry osiągnął 251,5 metra, zostając rekordzistą Polski w długości skoku.
Na obiektach mamucich skoczkowie rozpędzają się do ponad 100 km/h, lecą ćwierć kilometra. Najlepsi lądują już na wypłaszczeniu, nie ma mowy o telemarku. Kolana pod wpływem olbrzymich przeciążeń uginają się, a zawodnicy z trudem wstają bez podparcia z głębokiego przysiadu. Widząc takie loty, przeciętny kibic ma wrażenie, że dotarliśmy do granicy, którą przesunąć uda się może jeszcze o metr lub dwa. Wydaje się, że jeszcze dłuższe loty byłby jedynie igraniem ze zdrowiem skoczków.
Jednak takie przekonanie towarzyszyło kibicom również w 1994 roku, kiedy Toni Nieminen przekroczył magiczną barierę 200 metrów. Dziewięć lat później rekord świata należał do Adama Małysza, który skoczył 225 m. Dziś taka odległość na nikim nie robi wrażenia. 83-letni Słoweniec Janez Gorisek, konstruktor mamucich skoczni w Planicy, Vikersund i Bad Mitterndorf, twierdzi, że 300-metrowe loty to tylko kwestia czasu.
- W przeszłości FIS tworzyła przepisy w ten sposób, aby nie dało się skakać więcej niż 100 metrów. Jednak zawodnicy stopniowo przesuwali granicę i kiedy Sepp Bradl przekroczył 100 metrów, pojawiło się nowe wyzwanie. Stanko Bloudek, projektując mamucią skocznię w Słowenii miał wizję, aby iść do przodu. Krok po kroku bariera jest przesuwana - mówi Gorisek w rozmowie ze słoweńskim portalem delo.si.
ZOBACZ WIDEO Apoloniusz Tajner: zatrudnienie Horngachera to strzał w dziesiątkę, a Małysza - strzał w setkę!
Doświadczony konstruktor największych skoczni uważa, że zawodnicy mogą latać zdecydowanie dłużej niż obecnie. - Kluczowa jest aerodynamika i możliwości człowieka. W Planicy mamy warunki do ponad 300-metrowych skoków. Teraz skocznia jest przystosowana do lotów na 255 metrów - dodaje.
Obiekt w Planicy został tak zbudowany, aby można go było cały czas modernizować i w ten sposób pozwalać na coraz dłuższe skoki. Według Goriska bardzo szybko można dokonać zmian, aby zawodnicy lądowali na 275. metrze. Aby tak się stało, FIS musi zmienić przepisy, pozwolić na zwiększenie różnicy poziomów między wyjściem z progu a rozmiarem skoczni. Obecnie wynosi on maksymalnie 135 metrów. Zwiększenie różnicy pozwoli na dłuższe loty.
Gorisek podkreśla, że pośpiech nie jest wskazany, ponieważ najważniejsze jest perfekcyjne przygotowanie skoczni, aby zdrowie skoczków nie było zagrożone. Słoweniec nie ma jednak wątpliwości, że rekord Krafta nie utrzyma się długo i z roku na rok skoczkowie będą się zbliżać do magicznych 300 metrów.