Piątkowymi występami na skoczni w Wiśle Niemcy z pewnością rozbudzili apetyty swoich
kibiców. Dla wielu byli oni jednymi z głównych faworytów do triumfu w konkursie drużynowym. Ostatecznie zawody zakończyli tuż za podium. Wyprzedzili ich Norwegowie, Polacy i Austriacy. Złości po zawodach najbardziej nie krył Markus Eisenbichler, który w rozmowie z jednym z niemieckich portali przyznał, że ryzyko jakie podjął w swoim skoku, aby uzyskać dodatkowy metr, było czystą głupotą.
Nieco mniej sfrustrowany był natomiast Andreas Wellinger. - Jak na początek było całkiem OK. To był emocjonujący konkurs drużynowy, na bardzo wysokim poziomie. Nie można było sobie pozwolić na jakikolwiek błąd - my zrobiliśmy dwa, trzy małe błędy, które zadecydowały o tym, że nie znaleźliśmy się podium - wyjaśnił skoczek.
Niedziela będzie dla Niemców pierwszą szansą na rewanż, choć tym razem indywidualny. Jak spiszą się podopieczni Wernera Schustera? Wellinger już w sobotę zapowiedział, że w zawodach indywidualnych będzie chciał dorzucić kilka dodatkowych metrów. O tym, czy zrealizuje swój zamiar będziemy mogli się przekonać już niedługo - początek konkursu indywidualnego zaplanowany jest na godzinę 15:00.
ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch: Mogę skakać jeszcze lepiej. Muszę popracować nad prędkością