Pomysł zorganizowania konkursu skoków na stadionie PGE Narodowy rzucił szef PZN, Apoloniusz Tajner. To właściwie wznowienie idei, którą związek narciarski chciał zrealizować 4 lata temu.
- Myśleliśmy przede wszystkim o zawodach w Warszawie. Rozbieg skoczni znajdowałby się za koroną stadionu. Dojazd do progu pokazywany byłby na specjalnie zamontowanych telebimach. Od momentu wybicia kibice obserwowaliby zawodników lecących w powietrzu - opowiada Tajner w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Tajner zaznacza, że organizacja przedsięwzięcia kosztowałaby związek 23 miliony złotych, a ewentualne zyski to zaledwie 18 milionów. Dlatego impreza nie jest możliwa bez zewnętrznego inwestora.
Już teraz można napisać, że konkurs, jeśli się odbędzie, nie dostanie dofinansowana z ministerstwa sportu. Na Twitterze minister Witold Bańka ostro skrytykował projekt.
- Skoki narciarskie na stadionie? Proponuję, by związek skupił się lepiej na zbudowaniu długoletniej strategii szkoleniowej w sporcie młodzieżowym dla przyszłych mistrzów - napisał minister.
https://t.co/7nE4EYgyNf. Skoki narciarskie na stadionie? :/Proponuję, by związek skupił się lepiej na zbudowaniu długoletniej strategii szkoleniowej w sporcie młodzieżowym dla przyszłych mistrzów...
— Witold Bańka (@WitoldBanka) 24 listopada 2017
ZOBACZ WIDEO: Apoloniusz Tajner: Polakom uda się trafić z formą na igrzyska w Pjongczang
Kilka dni temu Tajner rozważał również opcję zorganizowania konkursu na Stadionie Śląskim w Chorzowie. To obiekt, który po wielu latach przerwy został niedawno ponownie oddany do użytku.
- Wszystko jest możliwe. Może nie w przyszłym roku, ale w kolejnym sezonie - mówi.
Tajner dodaje, że do tej imprezy ma już nawet wsparcie Waltera Hofera, dyrektora Pucharu Świata.
I ciekawe na podstawie czego zrobił te wyliczenia, bo dla mnie je Czytaj całość