Druga młodość Stefana Huli. "Ja wam pokażę"

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Stefan Hula
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Stefan Hula

Przez wiele lat był wyśmiewany i traktowany mało poważnie. Ostatnie mistrzostwa Polski, które wygrał, sprawiły jednak, że ze Stefana Huli nikt już nie żartuje. Polski skoczek jest w najwyższej formie w karierze i zgłasza się do wyjazdu do Pjongczang.

Mówi o sobie, że jest jak wino - im starszy, tym lepszy. Co inni mówią o nim? Że to nadzwyczajnie spokojny człowiek. Jest bratnią duszą Kamila Stocha, wcześniej jeden z najlepszych kolegów Adama Małysza. I choć nie osiągnął w swojej karierze tak wielkich sukcesów jak oni, w tym sezonie może być z siebie niezwykle zadowolony.

Stefan Hula jest największym pozytywnym zaskoczeniem ostatnich tygodni w polskich skokach narciarskich. 32-latek regularnie punktuje w Pucharze Świata, a w ostatni wtorek zdobył pierwszy w swojej karierze tytuł mistrza Polski. Pokonał faworyzowanych przeciwników, w tym Stocha.

Dał Stefanowi Horngacherowi poważny sygnał, by ten włączył go do składu reprezentacji Polski na zawody drużynowe. Kto wie, być może Hula wywalczy też miejsce w kadrze na igrzyska olimpijskie w Pjongczang.

- A czemu nie? - mówi WP SportoweFakty asystent pierwszego trenera Biało-Czerwonych, Zbigniew Klimowski. - Stefan pokazuje, że ciężka praca, ambicja i profesjonalizm może przynieść dobre rezultaty. Pomyślał sobie: jestem zawodnikiem starszym, nie pokładacie we mnie dużych nadziei, ale ja zacisnę zęby i wam pokażę. I to działa.

W ostatnich latach Hula musiał mieć w sobie dużo determinacji. Wiele lat temu był często obiektem drwin, a kibice żartowali z jego nazwiska, kojarząc go przede wszystkim z lądowania na buli. Po sezonie 2011/2012 wypadł z kadry A aż na cztery lata i wydawało się, że już do niej nie wróci.

W Pucharze Świata pokazywał się niezwykle rzadko, a punkty zdobywał jeszcze rzadziej. Ominęły go mistrzostwa świata (Predazzo, Falun) i igrzyska olimpijskie w Soczi. Na dobre wrócił w grudniu 2015 roku, gdy zajął 10. miejsce w konkursie PŚ w Lillehammer. Po niezłym okresie znów przyszedł jednak gorszy - w ubiegłym sezonie zdobył 110 pkt w klasyfikacji generalnej cyklu, wszystkie w jego pierwszej połowie.

W trwającym sezonie mamy za sobą dopiero siedem konkursów, a Hula już nazbierał 99 "oczek". Znów udało mu się wylądować w czołowej "10" (siódmy w Wiśle), dwa razy był jej bardzo blisko (dwukrotnie 13. - Neustadt i Engelberg). W klasyfikacji zajmuje wysokie 17. miejsce, ex-aeqo z Maciejem Kotem.

- Musiałem dojrzeć do dobrych wyników, inaczej popatrzeć na życie. Nie robić niczego na siłę, tylko podchodzić do wszystkiego spokojnie. Robię to, co kocham. To ma mi sprawiać przyjemność - mówił o swojej wysokiej formie sam zainteresowany w rozmowie z TVP po zdobyciu złotego medalu MP.

- Najważniejsza jest stabilność i to, że nie psuję skoków. Po prostu, robię to, co mówi mi trener i to działa. Pojawiają się dobre skoki, które mnie cieszą - dodawał na łamach "Przeglądu Sportowego".

Wobec gorszej w ostatnich konkursach formy Kota, coraz częściej słychać głosy, by to Huli dać szansę w konkursach drużynowych na początku roku. Oczywiście, jeśli utrzyma formę podczas Turnieju Czterech Skoczni, ale mistrzostwa Polski pokazały, że o to można być spokojnym.

Hula jest bowiem stabilny i doświadczony. Co więcej, na MŚ w Libercu w 2009 roku to on był najlepszym polskim skoczkiem w zawodach drużynowych, prezentując się lepiej od Małysza i Stocha. Rok później nie zawiódł na igrzyskach w Vancouver, a w 2011 roku w drużynówce na MŚ w Oslo.

- Wiadomo, że chciałbym pojechać na igrzyska. Trzeba robić swoje. Jeszcze trochę czasu zostało, więc na razie nie ma co gdybać. Czuję się jednak pewnie i mam nadzieję, że tak zostanie. Polski Noriaki Kasai? Nie przeszkadza mi to, choć tak długo jak on skakał nie będę - śmiał się urodzony w Szczyrku zawodnik.

Przed Hulą jednak teraz 66. Turniej Czterech Skoczni. Jak na razie nie ma on z tą imprezą najlepszych doświadczeń, jednak w jego ostatnich startach w TCS widać regularny postęp. W klasyfikacji generalnej trzech swoich ostatnich turniejów zajmował odpowiednio 30, 25. i 20. miejsce.

Nigdy nie był jednak w tak dobrej formie jak obecnie. To daje powody sądzić, że nadchodząca niemiecko-austriacka impreza będzie dla niego najlepsza w karierze.

ZOBACZ WIDEO: Polacy zdominowali poprzedni TCS. "Żyła krzyczał i był oszołomiony. Buzowały w nim niesamowite emocje"

Źródło artykułu: