66. Turniej Czterech Skoczni Dawid Kubacki rozpoczął od 3. miejsca w Oberstdorfie (po raz pierwszy w karierze na podium). Dwa dni później w Garmisch-Partenkirchen skakał nawet lepiej, ale w obu konkursowych próbach trafił na bardzo trudne warunki. Ostatecznie był 12. ale utrzymał 3. lokatę w klasyfikacji generalnej.
Kryzys formy, który w tak wyczerpujących zawodach często się zdarza, dopadł nowotarżanina w Innsbrucku. W deszczowym i wietrznym konkursie 27-latek nie odnalazł się najlepiej. Po dwóch niezłych, ale bez rewelacji skokach zajął 20. miejsce, a w całych zawodach spadł na 4. lokatę.
- Mam takie przypuszczenie, że uciekając przed deszczem w pewnych miejscach po prostu za szybko się przemieszczałem, zwłaszcza pod górkę. To zmęczyło nogę, na górze nie czułem jej optymalnie, próbowałem ją dogrzać i tym się załatwiłem - tak już w piątek wytłumaczył swoją postawę na Bergisel główny zainteresowany.
Przed sobotnim konkursem w Bischofshofen Kubacki 4. pozycje zajmuje ex aequo z Danielem Andre Tande. Trzeci Japończyk Junshiro Kobayashi ma dokładnie 16 "oczek" przewagi nad Polakiem i Norwegiem. To spora różnica, ale piątkowe kwalifikacje na Paul-Ausserleitner-Schanze (HS140) wlały w serca polskich kibiców nadzieję, że nasz reprezentant może to odrobić z nawiązką.
W eliminacjach dominator Letniego Grand Prix 2017 oddał znakomity skok. Przed jego próbą jury obniżyło belkę startową, a Kubacki mimo to uzyskał aż 136 metrów. Dodatkowo otrzymał wysokie noty od sędziów i z notą 139,9 punktu okazał się najlepszy w kwalifikacjach. Co ważniejsze, zdecydowanie wygrał wojnę nerwów ze swoimi najgroźniejszymi przeciwnikami.
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Wojnarowski: Tylko katastrofa mogłaby odebrać Kamilowi Stochowi zwycięstwo w TCS
Junshiro Kobayashiego, który w kwalifikacjach był dopiero 31. po skoku na 124. metr, Kubacki pokonał aż o 26,4 punktu. Gdyby to była pierwsza seria konkursowa, to podopieczny Stefana Horngachera odrobiłby z nawiązką straty do rywala i byłby o krok od wielkiego sukcesu w karierze. Z kolei Tande (21. w kwalifikacjach) przegrał z Polakiem o 22 punkty.
Warto jednak dodać, że Kobayashi musiał nieco poczekać na swój skok w eliminacjach. Przed jego próbą zeskok spowiła gęsta mgła i jury postanowiło na chwilę wstrzymać zawody. Być może właśnie ta przerwa wpłynęła na słabszą próbę Japończyka. W optymalnych warunkach Azjatę stać na skoki zdecydowanie powyżej 130. metra na tym obiekcie.
Mimo wszystko tak wysoka przegrana Kobayashiego z Kubackim może pozostawić ślad w jego nastawieniu mentalnym. Przy dużym zmęczeniu, jakie odczuwają już zawodnicy w 66. TCS, coraz bardziej liczy się głowa i odporność psychiczna. A ta po piątkowej próbie eliminacyjnej jest po stronie Kubackiego.
W kwalifikacjach 27-latek był także lepszy od wicelidera zawodów Andreasa Wellingera (130 metrów, 8. miejsce) i zdecydowanego lidera Kamila Stocha (130 metrów i 5. lokata). Niemca, a zwłaszcza kolegę z reprezentacji, nowotarżaninowi w końcowej klasyfikacji trudno będzie pokonać. Do Wellingera Kubacki traci 19 punktów, a do Stocha aż 83,5 "oczka".
Tym samym drużynowego mistrza świata z Lahti realnie stać na najniższym stopień podium 66. TCS. Najpierw musi się jednak skupić na swoich skokach. Jeśli będą takie jak w piątek, wówczas powtórzenie scenariusza z 2017 roku i dwóch Polaków w czołowej trójce niemiecko-austriackich zmagań stanie się bardzo realne.
Do tego po raz kolejny będzie zapewne oblekany przez zagranicznych dziennikarzy, jak w piątek po kwalifikacjach. Sam Kubacki, zapytany czy warto było uczyć się angielskiego by móc udzielić tak wielu wywiadów, odpowiedział: - No właśnie wydaje się, że lepiej by było nie umieć, wtedy można by szybciej iść odpoczywać.
Mimo wszystko czasu na regeneracją polskiemu skoczkowi powinno wystarczyć. Początek konkursu w Bischofshofen o 17:00. Relacja na żywo oraz podsumowanie zmagań na WP SportoweFakty.