Zimą 2001 roku Adam Małysz był poza zasięgiem rywali. Wygrywał konkurs za konkursem (w całym sezonie triumfował aż jedenaście razy). Co więcej, nie były to skromne zwycięstwa. Najczęściej "Orzeł z Wisły" deklasował rywali. Nawet gdy w pierwszym skoku nie do końca spisał się tak jak oczekiwał, to w drugim dokładał rywalom tyle metrów, że ci nie byli w stanie skutecznie odpowiedzieć.
Tak było właśnie 17 lat temu w Trondheim. Wówczas obiekt Granasen nie był tak duży jak teraz. Obecnie odległość bezpieczeństwa wynosi 140 metrów, a wówczas była usytuowana na 132. metrze. W pierwszej serii zawodów Małysz nie wypadł olśniewająco. Uzyskał 116 metrów i na półmetku zajmował 4. lokatę.
Ostatecznie cieszył się jednak ze zwycięstwa w tych zawodach. Wszystko za sprawą fenomenalnej drugiej próby, po której za głowę złapał się nawet Apoloniusz Tajner. Gdy jego podopieczny zasiadł na belce startowej, realizator transmisji pokazał grafikę z wiatrem. Podmuchy były mocne pod narty, ale jury pozwoliło Polakowi na skok.
Po wyjściu z progu Małysz obrał wysoką parabolę lotu. Od razu można było przeczuwać, że będzie to bardzo długi skok. Ostatecznie polski mistrz przeskoczył skocznię. Wylądował już prawie na płaskim, a sędziowie mieli problem ze zmierzeniem odległości. Po krótkim oczekiwaniu wyświetliło się 138,5 metra. To był oczywiście nowy rekord obiektu (obecny wynosi 143 metry i należy do Michaela Hayboecka oraz Noriakiego Kasai).
- To był szalony, cudowny skok. Po tym, jak Adam wylądował, obawialiśmy się, że coś mu się stało, ale na szczęście wszystko było w porządku. Skok w Trondheim był jednym z dwóch najbardziej imponujących wyczynów Adama, jakie miałem okazję oglądać. Drugim było jego zwycięstwo w konkursie Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku w 2001 roku, gdy pokonał drugiego Janne Ahonena o 44,9 punktu - mówił w 2016 roku w rozmowie z WP SportoweFakty Arne Scheie, legendarny norweski komentator skoków narciarskich.
Tak fenomenalny skok zapewnił wówczas Małyszowi zwycięstwo w zawodach. Kilka dni później nasz reprezentant odebrał w Planicy pierwszą Kryształową Kulę w karierze.
Obecnie na tak świetnie skoki stać Kamila Stocha. 30-latek z Zębu jest w znakomitej formie i w czwartek w Trondheim, o ile na przeszkodzie nie staną warunki wietrzne, powinien odnieść 7 zwycięstwo pucharowe w tym sezonie i 29. w karierze. Stać go również na bardzo dalekie próby, powyżej 140. metra. Początek zawodów na skoczni Granasen o 17:00. Relacja na żywo na WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła. Gitarzysta, który sprzedaje czapki