- Skoki Kamila były w porządku. Pierwszy był dobry, ale drugi mógł być nieco lepszy. Kamil jest jednak w świetnej dyspozycji i w zasadzie każda próba stoi na naprawdę wysokim poziomie. Rzeczy, które można poprawić to detale - podkreślił Austriak w rozmowie z reporterem portalu skijumping.pl.
Słowa trenera, że druga próba nie była idealna mogą nieco dziwić, ponieważ pod względem stylu i odległości skok Kamila Stocha wyglądał na perfekcyjny. Z najniższej belki startowej lider Raw Air i Pucharu Świata uzyskał aż 141 metrów. Nie było to daleko jak w pierwszej serii (146 metrów i nowy rekord skoczni), ale wpływ na to mógł mieć przede wszystkim nieco słabszy wiatr pod narty.
Finałowa próba Polaka i tak była najlepszą w całej stawce. Trzykrotny mistrz olimpijski znów zdeklasował rywali. Tym razem drugi Stefan Kraft stracił do naszego reprezentanta 17 punktów, a trzeci Robert Johansson 17,4 "oczka".
Po konkursie nad Wisłą zapanowała euforia, ale tuż przed zawodami czy w trakcie pierwszej serii można było mieć sporo obaw o polskiego dominatora. Nie chodziło o wynik 30-latka, ale o jego bezpieczeństwo. Zdając sobie sprawę z dyspozycji Stocha i widząc mocny wiatr pod narty pozostawała niepewność czy skok Polaka zakończy się dla niego bezpiecznie.
ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła. Gitarzysta, który sprzedaje czapki
- Jury nie miało dziś zbyt dużego pola manewru. Mogli skrócić najazd Kamilowi o tylko jedną belkę i to zrobili. Wszystko skończyło się dobrze, ale był to konkurs rozgrywany na dużym limicie - zwrócił uwagę Stefan Horngacher.
Ostatecznie wszystko skończyło się jednak dobrze. Kamil Stoch wygrał z dużą przewagą, umocnił się na prowadzeniu w Raw Air 2018 i Pucharze Świata oraz wyjechał z Trondheim jako nowy rekordzista obiektu.
Z kolei już w piątek Stoch i jego koledzy będą zachwycali kibiców lotami na Vikersundbakken (HS 225). O 17:30 rozpoczną się na tym obiekcie kwalifikacje do niedzielnych zawodów indywidualnych. Relacja na żywo oraz podsumowanie zmagań na WP SportoweFakty.