Polski Związek Narciarski musiał spełnić szereg warunków, by zatrzymać Stefana Horngachera na stanowisku trenera polskiej reprezentacji. Skoczkowie pod jego wodzą dołączyli do ścisłej czołówki i po raz pierwszy w historii nasz kraj na igrzyskach olimpijskich zdobył medal w konkursie drużynowym. Absolutnym dominatorem sezonu był za to Kamil Stoch.
Działacze PZN nie ukrywali, że chcą podpisać umowę z Horngacherem nawet na cztery lata. Ostatecznie Austriak podpisał roczny kontrakt, co zaskoczyło prezesa Apoloniusza Tajnera i dyrektora Adama Małysza.
- Plan był taki, że chcieliśmy ze Stefanem Horngacherem przedłużyć kontrakt na dwa lub cztery lata. Takie rozmowy prowadziliśmy w Korei. Stefan przemyślał sobie te sprawy i powiedział, że na razie podpisze na rok. Chciał mieć pole do negocjacji. Można się było tego spodziewać, ale dla mnie to też było zaskoczenie - przyznał Małysz w rozmowie z TVP Sport.
Horngacher trenerem polskich skoczków jest już dwa sezony i w tym czasie Biało-Czerwoni osiągnęli wiele sukcesów. Rok temu byli najlepsi w Pucharze Narodów, co było historycznym wynikiem. Władze związku nie ukrywają zadowolenia ze współpracy ze szkoleniowcem i chcą go zatrzymać jak najdłużej.
Po sezonie zdecydowano się na zmiany w polskich skokach. Na trenera głównego Kadry Narodowej B zaproponowany został Maciej Maciusiak, natomiast na szkoleniowca Kadry Narodowej Juniorów - Wojciech Topór. Do tego kontynuowana ma być współpraca z fizjologiem Haraldem Pernitschem.
ZOBACZ WIDEO Walter Hofer: Triumf Stocha w PŚ nie zaskoczył, bo to wspaniały zawodnik