- Mamy bardzo młodych pod względem stażu trenerów. Wielu, którzy kończą karierę, od razu przechodzi do roli szkoleniowca głównych naszych kadr. To nie jest dobra droga. Na zachodzie zupełnie inaczej to wygląda. Tam młodzi trenerzy pracują od podstaw w klubach, z najmłodszymi. Dlatego cieszę się, że właśnie tą drogą podąża Krzysiek. Będzie pracował w klubie z dziećmi, zbierze doświadczenie i to powinno zaprocentować - podkreślił ekspert WP SportoweFakty.
Krzysztof Miętus zakończył karierę skoczka w wieku 27 lat. Rok temu, o tym samym czasie, nie wielu przypuszczało, że jego sportowy los ułoży się według takiego scenariusza. Uczestnik igrzysk olimpijskich w Vancouver nieoczekiwanie został powołany do kadry A i do Letniego Grand Prix 2017 przygotowywał się pod okiem Stefana Horngachera. Skoczek nie zanotował jednak wielkiego postępu i na sezon zimowy 2017/2018 nie dostał się do grupy prowadzonej przez austriackiego trenera. To mogło zadecydować o jego zakończeniu kariery?
- Bezpośrednio nie - odpowiedział Rafał Kot, dodając: - Krzysiek często był na granicy pierwszej i drugiej kadry. Stefan Horngacher dał mu szansę, poświęcił mu wiele czasu indywidualnie. Niestety zawodnik nie spełnił pokładanych w nim nadziei i trafił do kadry B. Tam również nie zawojował świata, a widoczny był nawet regres. Myślę, że tyle lat bez przebicia się wynikiem sportowym spowodowały, że zdecydował się zakończyć karierę.
W Pucharze Świata Miętus zadebiutował w 2008 roku. Dwa lata później reprezentował Polskę na igrzyskach olimpijskich w Vancouver. W Kanadzie nie osiągnął spektakularnych wyników. W kolejnych latach także nie było o nim zbyt głośno. Mimo to pozostawał w kadrach szkoleniowych. Dlaczego?
- Nie był zawodnikiem atletycznym, z dynamitem w nogach. Miał natomiast bardzo dobrą technikę. W powietrzu potrafił się świetnie układać. Trenerzy widzieli w nim duży potencjał. Uważali, że jest to talent, któremu warto dawać kolejne szanse - wytłumaczył były fizjoterapeuta polskich skoczków.
Przed Miętusem nowe wyzwanie - praca w roli trenera młodych skoczków i skoczkiń w klubie Eve-nement Zakopane, założonym przez Ewę Bilan-Stoch, żonę Kamila Stocha.
ZOBACZ WIDEO Denis Urubko: Na Nanga Parbat z Bieleckim wcale nie wspinaliśmy się bardzo szybko