- Swoje skoki dedykuję przede wszystkim Panu Bogu. Dzięki niemu jestem tym kim jestem i robię to co robię. Dedykuję też najbliższym, czyli swojej żonie, rodzinie i współpracownikom. Także kibicom, którzy jeżdżą za nami, dopingują, zdzierają gardła, życzą nam jak najlepiej i razem z nami się denerwują - podkreślił Kamil Stoch w rozmowie z Katarzyną Stoparczyk w audycji "Myślidziecka 3/5/7".
Od wymieniania sukcesów 30-latka z Zębu może zakręcić się w głowie. Stoch to m. in. trzykrotny mistrz olimpijski, mistrz świata, dwukrotny triumfator Turnieju Czterech Skoczni i Pucharu Świata. Za te triumfy otrzymał medale, Złote Orły i Kryształowe Kule. Gdzie te wszystkie trofea trzyma polski mistrz?
- Puchary są i na razie leżą w jakichś skrzyniach i pudełkach. Nie czuję potrzeby mycia swoich trofeów, polerowania ich i zazdroszczenia samemu sobie. Wierzę, że kiedyś w porozumieniu z jakąś instytucją otworzę galerię. Coś, gdzie te trofea będą mogły sprawić komuś radość i satysfakcję z tego, że przyjdzie w to miejsce i je poogląda. Dla mnie najważniejsza jest świadomość tego, co zdobyłem i sposób w jaki to osiągnąłem. Trofeum to tylko i aż symbol - zwrócił uwagę podopieczny Stefana Horngachera.
Dla Stocha największe osiągnięcia w życiu nie są jednak związane ze skokami narciarskimi.
- Moim życiowym sukcesem jest małżeństwo. Dało mi poczucie stabilizacji, własnej wartości, bezpieczeństwa i męskości. Nie jestem już chłopcem, który może sobie tam brykać. Trzeba jednak o kogoś zadbać i być odpowiedzialnym - powiedział trzykrotny mistrz olimpijski.
ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch będzie nadzorował remont skoczni w Zakopanem. Z Małyszem od dawna o to zabiegali