- Chcę skakać tak długo, jak to możliwe. Z każdym rokiem moja walka będzie trudniejsza niż wcześniej, ale nie zniechęca mnie to. Czuję, że nadal mogę rywalizować o dobre wyniki. Moim celem wciąż są medale największych imprez - podkreślił Noriaki Kasai w wywiadzie dla portalu jiji.com.
Trudno w to uwierzyć, ale Azjata w Pucharze Świata zadebiutował prawie 30 lat temu. Przez kilkadziesiąt lat rywalizuje już z najlepszymi, z lepszym bądź gorszym skutkiem. Jak sam mówi, nie jest jednak już takim samym skoczkiem jak na początku swojej seniorskiej kariery.
- Potrafię docenić klasę rywala, który mnie pokonał, pogratulować mu i pogodzić się z tym, że był ode mnie lepszy. Kiedyś różnie z tym bywało - zwrócił uwagę.
Co zrozumiałe Kasai jest idolem dla swoich młodszych kolegów w reprezentacji. Są w niego wpatrzeni i starają się naśladować, by móc skakać tak daleko jak 45-latek. Coraz częściej są jednak lepsi od samego mistrza, co denerwuje Azjatę.
- Staram się pomagać młodszym skoczkom, ale jestem zły na siebie, gdy z nimi przegrywam - powiedział.
Największym sukcesem Japończyka są dwa indywidualne, srebrne medale igrzysk olimpijskich na skoczni dużej, wywalczone w 1994 roku w Lillehammer i 20 lat później w Soczi (minimalna porażka z Kamilem Stochem).
W sezonie 2017/2018 Kasai zdobył tylko 164 punkty do klasyfikacji Pucharu Świata. Jego najlepszym występem była 5. lokata na mamucie w Bad-Mitterndorf.
ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie na PGE Narodowym? Adam Małysz mówi o jednym warunku