3,5 roku temu, podczas kwalifikacji do ostatniego konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen, Nick Fairall upadł podczas lądowania. Obrażenia były poważne. Złamane żebra, przebite płuco i uraz kręgosłupa, który przykuł go do wózka inwalidzkiego. Amerykanin stracił czucie w nogach.
Były skoczek nie załamał się. Rok po wypadku wrócił do Bischofshofen, aby na konferencji prasowej opowiedzieć o dniu, w którym przestał chodzić. Już wtedy potrafił znakomicie jeździć na nartach wodnych.
- Pół roku po wypadku po raz pierwszy założyłem narty wodne. Jazda za rozpędzoną motorówką, uczucie prędkości, przecinanie wody było niesamowite. Życie ma tendencję do rzucania nam kłód pod nogi. Narciarstwo wodne sprawia mi przyjemność, powoduje, że się uśmiecham i widzę uśmiech na twarzach innych ludzi - mówi Fairall.
Nowa pasja Amerykanina przyniosła mu powołanie do reprezentacji Stanów Zjednoczonych na przyszłoroczne mistrzostwa świata osób niepełnosprawnych w narciarstwie wodnym.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 88. Wstrząsające statystyki na K2. Janusz Gołąb: Boję się, że ta góra podzieli los Everestu