Złoty medal olimpijski Kamila Stocha i historyczne zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, do tego brązowy medal drużyny w Pjongczangu. To tylko część sukcesów polskich skoczków pod wodzą trenera Stefana Horngachera w minionym sezonie. Wygrana na otwarcie nowej kampanii w Wiśle oraz trzech Biało-Czerwonych w czołowej dziesiątce konkursu indywidualnego pozwala wierzyć, że najbliższe miesiące będą równie udane.
Dlatego działacze PZN z Apoloniuszem Tajnerem na czele mają jedną misję. Powinni jak najszybciej usiąść do rozmów z austriackim trenerem na temat przedłużenia współpracy. Doskonale bowiem pamiętamy, jak przeciągały się negocjacje w zeszłym sezonie. Zakończyły się one połowicznym sukcesem, bo choć opiekun naszej kadry złożył podpis pod nowym dokumentem, to obowiązuje on jedynie przez rok.
Horngacher pracując z naszą reprezentacją udowodnił, że jest fachowcem najwyższej klasy. To on wydobył polskie skoki z kryzysu, w jakim znalazła się kadra w ostatnim roku pracy Łukasza Kruczka. Szybko zdobył też uznanie w Niemczech i Austrii.
Doskonale pamiętamy z jakiego powodu szkoleniowiec naciskał na ledwie roczny kontrakt. Po tym sezonie wygasa umowa Wernera Schustera, a praca z niemiecką kadrą może być ciekawym wyzwaniem dla Horngachera. Tym bardziej, że z Niemiec pochodzi żona trenera - Nicole Hoffmayer. Para na stałe mieszka właśnie w tym państwie.
ZOBACZ WIDEO Niemiec pod wrażeniem Polaków. "Kolejny raz będziemy musieli ich gonić"
Niemcy mają potencjał, by wzbić się na szczyt. Takim zawodnikom jak Richard Freitag czy Stephan Leyhe nie można odmówić talentu. Ciągłe przegrywanie ze Stochem może być jednak deprymujące. Dlatego ktoś w niemieckim związku może wpaść na pomysł zatrudnienia Horngachera. Trener może być bowiem czynnikiem decydującym, który uwolni dodatkowe rezerwy w skoczkach z Niemiec.
Niestety, czas gra na naszą niekorzyść. Jeśli temat nowej umowy Horngachera nie zostanie załatwiony szybko, to z każdym tygodniem będą rosnąć szanse, że ktoś podbierze nam trenera. Tak naprawdę wszystkie argumenty są po stronie szkoleniowca. Biorąc pod uwagę jego dokonania, PZN jest właściwie zmuszony zgodzić się na wszystkie jego żądania. Bo kibicom trudno będzie wytłumaczyć jego odejście.
Co więcej, polskie skoki nie są gotowe na odejście Horngachera. O tym, że rynek trenerski w skokach jest bardzo wąski najlepiej przekonali się Austriacy, którzy przed tym sezonem mieli problemy ze znalezieniem nowego opiekuna kadry. Jeśli stracimy szkoleniowca, to kim go zastąpimy? Maciejem Maciusiakiem? To ciekawa opcja, ale na przyszłość. Maciusiak odnosił sukcesy z juniorami, teraz musi udowodnić swoją wartość w pracy z kadrą B. Jest nad czym pracować, bo stan naszego zaplecza pozostawia sporo do życzenia.
Sukcesy kadry A maskują nasze problemy ze staniem posiadania, a kluczowy dla tych osiągnięć jest Horngacher. Bez niego może się wszystko posypać. Oby w PZN mieli tego świadomość i byli skuteczni w negocjacjach z trenerem.