PŚ: Wisła o kolejną inaugurację może być spokojna. "Podołaliśmy zadaniu"

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: skocznia narciarska im. Adama Małysza w Wiśle
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: skocznia narciarska im. Adama Małysza w Wiśle

Drugi raz z rzędu Puchar Świata w skokach został zainaugurowany w Wiśle. Przedstawiciele FIS-u byli zadowoleni z organizacji zmagań, dlatego organizatorzy mogą być spokojni. Skocznia im. Adama Małysza za rok znów powinna otworzyć cykl.

- Jesteśmy już w prowizorycznym kalendarzu Pucharu Świata na kolejny sezon. Oczywiście to wymaga jeszcze zatwierdzenia, ale jesteśmy bliscy kolejnej organizacji inauguracji cyklu - podkreślił Andrzej Wąsowicz dla WP SportoweFakty.

Według wstępnych planów inauguracja przyszłorocznej edycji Pucharu Świata w skokach ma odbyć się na skoczni narciarskiej im. Adama Małysza w dniach 22-24 listopada.

Trudno zakładać, by nagle FIS zmienił zdanie, i nie powierzył Wiśle trzeciej z rzędu premiery cyklu. Tym bardziej, że sam Walter Hofer był bardzo zadowolony z pracy jaką wykonali organizatorzy.

- Podczas niedzielnej dekoracji zwycięzców podszedł do mnie Walter Hofer i serdecznie pogratulował nam organizacji zawodów. Pozytywnie konkursy ocenił również delegat techniczny FIS - zdradził dyrektor skoczni narciarskiej im. Adama Małysza.

Teraz trudno uwierzyć w to, że jeszcze na początku listopada można było mieć obawy, czy wysokie temperatury nie storpedują rywalizacji. Organizatorzy nie dali się jednak aurze. Cały czas produkowali śnieg i najpóźniej jak się dało rozpoczęli jego rozkładanie (tydzień przed treningami i kwalifikacjami).

To okazało się strzałem w dziesiątkę. Śnieg w trzy dni został rozłożony prawie na całej skoczni (z wyjątkiem przeciwstoku). Później wytrzymał jeszcze kilka dni do zawodów oraz całą rywalizację. Oczywiście stan zeskoku nie był idealny, ale co podkreślali eksperci i sami zawodnicy, lepiej nie dało się tego zrobić.

- Nie było łatwo, ale podołaliśmy zadaniu. Oczywiście zeskok nie był perfekcyjny, bo nie mógł być w takich warunkach, ale z dnia na dzień było coraz lepiej. Przeprowadziliśmy wszystkie zaplanowane serie bez opóźnień - podkreślił Andrzej Wąsowicz. I rzeczywiście, o ile w sobotniej drużynówce były trzy niegroźne upadki, o tyle w niedzielę żaden ze skoczków nie przewrócił się.

Mimo trudnych warunków pogodowych organizatorzy mieli jeden atut - doświadczenie z poprzedniej inauguracji. Dzięki temu zaczęli produkować śnieg znacznie wcześniej. Było to świetnym posunięciem, ponieważ mimo dużych ubytków związanych z temperaturami, białego puchu i tak wystarczyło.

- Doświadczenie zdecydowanie przydało się. Wiedzieliśmy już, że na początku października musimy zacząć produkcję śniegu. Wysokie temperatury spowodowały, że nie mogliśmy jednak zrealizować pierwotnych założeń, że na początku listopada będą mogli na niej potrenować nasi kadrowicze - zwrócił uwagę rozmówca WP SportoweFakty.

Koniec tegorocznych zmagań Pucharu Świata w Wiśle nie oznacza jednak, że na obiekcie nie będzie się nic działo w kolejnych dniach. Wręcz przeciwnie.

- Od wtorku skoczkowie, którzy pozostali w Wiśle, będą trenować na naszej skoczni. Trening mają zaplanowany między innymi skoczkowie z kadry kombinatorów norweskich, Czesi, a także nasi zawodnicy z kadry B skoków prowadzonej przez Macieja Maciusiaka - wyliczył Andrzej Wąsowicz.

Przypomnijmy, że pod względem sportowym tegoroczna inauguracja Pucharu Świata była bardzo udana dla Polaków. W sobotnim konkursie drużynowym Biało-Czerwoni zasłużenie triumfowali. Co prawda dzień później żadnego z podopiecznych Stefana Horngachera nie było na podium, ale czwarte miejsce Kamila Stocha, szóste Piotra Żyły i ósme Dawida Kubackiego należy i tak uznać za bardzo dobre wyniki.

ZOBACZ WIDEO Jakub Wolny zrealizował swój cel w Wiśle. "Wykonałem dużo pracy latem i w poprzednich latach"

Komentarze (0)