Od dłuższego czasu spora liczba kibiców zastanawia się, dlaczego poziom skoków narciarskich kobiet w naszym kraju w znacznym stopniu odbiega od tego, który prezentują mężczyźni. Nowy trener kadry pań, Marcin Bachleda uważa, że głównym powodem tej sytuacji jest przede wszystkim brak większego zaangażowania do uprawiania tej dyscypliny sportu.
- Moim zdaniem wśród młodych dziewczyn brakuje większego zaangażowania, profesjonalnego podejścia oraz autorytetu, na którym mogłyby wzorować się i czerpać natchnienie do pracy od najmłodszych lat, w przeciwieństwie do chłopaków, którzy mają wzorzec w postaci Adama Małysza czy Kamila Stocha - wyjaśnia trener kadry kobiet w rozmowie dla WP Sportowe Fakty.
Wyniki osiągane przez nasze dziewczyny w zawodach Pucharu Świata nie powalają na kolana. Tylko dwukrotnie w historii udało się Polkom zdobyć punkty PŚ. Jako pierwsza dokonała tego 14 lutego 2014 roku Magdalena Pałasz, zajmując 28. miejsce w zawodach w Hinzenbach. Na kolejne i jednocześnie ostatnie do tej pory miejsce w czołowej "30" musieliśmy czekać prawie dwa lata. 30 stycznia 2016 roku Kinga Rajda zdobyła jeden punkt na skoczni Schattenbergschanze w Oberstdorfie.
Bachleda twierdzi, że regularne starty w zawodach tej rangi pozwolą naszej młodej kadrze poprawiać poziom swoich skoków i sprawdzać się w rywalizacji z najlepszymi.
ZOBACZ WIDEO Andreas Goldberger docenił Piotra Żyłę. "Skacze na wysokim poziomie"
- Moim zdaniem tylko regularne starty w zawodach Pucharu Świata pozwolą nam poprawiać poziom i realnie ocenić ich umiejętności w porównaniu do czołówki światowej. Przygotowania do sezonu przebiegły pomyślnie i głęboko liczę na to, że niektóre zawodniczki zdobędą w tym sezonie punkty PŚ - mówi Bachleda.
Trener uważa także, że istnieje szansa, że reprezentacja Polski wystawi drużynę mieszaną podczas mistrzostw świata.
- Nie ukrywam, że po cichu liczę na to, że wystawimy mikst w Seefeld. Wszystko wykreuje się w trakcie sezonu i po styczniowych mistrzostwach świata juniorów podejmiemy decyzję - tłumaczy trener.
Marcin Bachleda twierdzi, że triumfator konkursu indywidualnego na skoczni w Wiśle, Jewgienij Klimow będzie w stanie namieszać w tym sezonie w Pucharze Świata. Na obiekcie Rukatunturi Rosjanin nie prezentował się już tak dobrze, zajmując odpowiednio 31 oraz 26. miejsce w konkursach indywidualnych.
- W tym samym czasie, gdy przebywaliśmy z zawodniczkami w Hinzenbach, byli tam również rosyjscy skoczkowie. Muszę przyznać, że Klimow prezentował się bardzo dobrze i powiedziałem do trenera Hankusa, że może on być jednym z czołowych zawodników tego sezonu - kończy były skoczek narciarski.