PŚ w Engelbergu: koniec laby. Skoczkowie wracają do rywalizacji

Expa/Newspix.pl / Newspix / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Expa/Newspix.pl / Newspix / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Po dwóch tygodniach przymusowej przerwy karuzela Pucharu Świata znowu nabiera prędkości. Pogoda nie storpedowała zmagań w Engelbergu, zawody nie są zagrożone. To dobre wieści dla Polaków, bo w Szwajcarii wiodło im się znakomicie.

W tym artykule dowiesz się o:

Aura spłatała organizatorom figla i zmusiła do odwołania zawodów w Titisee-Neustadt, dodatnie temperatury i siąpiący deszcz uniemożliwiły przygotowanie zeskoku. Zawodnicy dostali kilka dni oddechu w środku sezonu, ale raczej nikt nie był przesadnie szczęśliwy z tego powodu. Rozdzwoniły się telefony, sztaby debatowały we własnym gronie. Byle tylko znaleźć wyjście z sytuacji i nie stracić kontaktu ze skocznią.

Ewentualnością był wyjazd na Puchar Kontynentalny w Lillehammer, ale jedynie nieliczni zawodnicy zdecydowali się na zawody niższej klasy. Polacy woleli spokojne treningi w Zakopanem i szlifowanie formy przed najważniejszą imprezą tej części sezonu, Turniejem Czterech Skoczni.

Można jedynie żałować, że Titisee-Neustadt wypadło z terminarza, bo Biało-Czerwonym pasował ten obiekt. Drugi w klasyfikacji Piotr Żyła nie mógł ponownie zaatakować niesamowitego lidera Pucharu Świata, Ryoyu Kobayashiego, Kamil Stoch nie miał szans na kolejne podium. Co się odwlecze, to nie uciecze.

Engelberg to bodaj ulubione miejsce Polaków w pucharowym kalendarzu, oczywiście nie licząc Zakopanego. Na Gross-Titlis-Schanze aż 14-krotnie stawali na podium. To w Szwajcarii objawił się talent Jana Ziobry, który w 2014 roku zaatakował z najdalszego rzędu i wygrał konkurs z wyrównanym rekordem skoczni, dzień później był trzeci. Stoch siedmiokrotnie był w trójce - raz wygrał, pięciokrotnie zajął drugie miejsce, raz trzecie.

Zawody na największej naturalnej skoczni świata są o tyle ważne, że korelują z wynikami w Turnieju Czterech Skoczni. Prosta reguła: dobry występ w Engelbergu -czołówka w niemiecko-austriackich zmaganiach na przełomie roku. Wielu zwycięzców ze Szwajcarii wznosiło potem trofeum w Bischofshofen.

Polacy wystąpią w żelaznym zestawieniu Stoch, Żyła, Maciej Kot, Stefan Hula, Dawid Kubacki i Jakub Wolny. Wśród Słoweńców do poważnej rywalizacji wraca rekonwalescent Peter Prevc. 25-latek w 2015 roku królował w Engelbergu, w wielkim stylu zgarnął dwa zwycięstwa. W Norwegii został za to Daniel Tande. Trener Alexander Stoeckl uznał, że jeden z członków drużyny musi ustabilizować formę i dołączy do kolegów w Turnieju Czterech Skoczni. Medalistę olimpijskiego zastąpi rewelacyjny 20-latek Marius Lindvik, brylujący w Pucharze Kontynentalnym.

Piątek w Engelbergu (14.12.2018):

16:00 - I trening
17:00 - II trening
18:00 - kwalifikacje

ZOBACZ WIDEO Co z następcami polskich skoczków? "Wyrwa może być widoczna"

Komentarze (0)