Każdy kto zabiera głos w sprawie faworytów 67. Turnieju Czterech Skoczni, nie ma wątpliwości, że wśród nich jest Ryoyu Kobayashi. Japończyk zaskakuje doskonałą dyspozycją i pewnie prowadzi w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W dotychczasowych konkursach cyklu PŚ tylko raz zabrakło go na podium.
- Naprawdę nie czuję presji. Oczywiście, że chce osiągnąć jak najlepszy rezultat, ale najważniejsze dla mnie jest to, aby się dobrze bawić - przyznał Kobayashi na konferencji prasowej. Dodał również, że podczas przerwy świątecznej postawił głównie na odpoczynek, ale z drugiej strony musiał mierzyć się z dużym zainteresowaniem rodzimych dziennikarzy.
Kobayashi jest głównym faworytem TCS, ale historia zna już przypadki, kiedy zawodnicy dominowali na początku sezonu, a potem gubili formę podczas prestiżowego turnieju. Dwa lata temu Domen Prevc zwyciężył cztery konkursy Pucharu Świata i również był faworytem do triumfu na TCS, ale w kolejnych zmaganiach już ani razu nie stanął na najwyższym stopniu podium.
Za Kobayashim z pewnością nie przemawia brak doświadczenia podczas Turnieju Czterech Skoczni. Do tej pory zawodnik wziął w nim udział dwukrotnie - w sezonie 2016/17 był 46., natomiast rok później ukończył rywalizację na 22. pozycji. W historii TCS, tylko jeden Japończyk mógł cieszyć się ze zwycięstwa w turnieju - w sezonie 1997/98 dokonał tego Kazuyoshi Funaki.
ZOBACZ WIDEO Andreas Goldberger docenił Piotra Żyłę. "Skacze na wysokim poziomie"