Sezon w skokach narciarskich dopiero się rozkręca, a Jakub Wolny już zdobył najwięcej punktów w historii swoich startów w Pucharze Świata. W noworocznym konkursie Turnieju Czterech Skoczni w Garmisch-Partenkirchen był bliski pobicia innego wyczynu. Do tej pory jego najlepszy wynik to jedenaste miejsce, a po pierwszej serii był ósmy.
W drugiej serii skoczył tylko o pół metra krócej (127,5), ale to wiązało się ze spadkiem na trzynastą pozycję. Po zawodach Wolny przyznał, że popełnił błąd, który często mu się przytrafia.
- Za mną naprawdę fajne skoki. Dawno nie oddałem takiej próby jak w pierwszej serii konkursowej. Trzeba też podkreślić, że miałem sprzyjające warunki podczas tego skoku. W rundzie finałowej wkradł się niewielki błąd, przez który tracę kilka metrów. Tuż przed obiciem… delikatnie podnoszę du**, a potem nie ma mocnego odbicia. Niestety, dzisiejsze odległości nie wystarczyły do zajęcia miejsca w czołowej "10" - tłumaczy w rozmowie ze skijumping.pl.
23-latek przyznał, że czuje niedosyt, bo pierwsza dziesiątka była na wyciągnięcie ręki. Dodał jednak, że przyjdzie na to czas. Możliwe, że podczas najbliższych zawodów w Innsbrucku, bo lubi tamtejszą skocznię. Wolny zdradził też, że Polacy przyglądają się rewelacyjnemu Ryoyu Kobayashiemu, który prowadzi w TCS.
- Czasami rozmawiamy o Ryoyu Kobayashim, bo aktualnie skacze niesamowicie. Nie obsesyjnie, ale niekiedy zatrzymamy się i oglądamy jego próby w powtórkach. Robi to tak, jakby wybijał się bez wysiłku. Nie rozkładamy jednak jego prób na czynniki pierwsze - przyznaje.
Zawody w Innsbrucku odbędą się 4 stycznia. Wolny w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni zajmuje dziewiętnaste miejsce.
ZOBACZ WIDEO Kto sportowcem roku w Polsce? "Stoch zrobił tyle, że więcej się nie da. A może nie wygrać"
Żyła też podnosił, opuszczał i wyginał, aż trafił... Teraz chyba musi znowu trafić.