Z Innsbrucka, Grzegorz Wojnarowski - WP SportoweFakty
Od początku obecnego sezonu Żyła, wcześniej naczelny śmieszek polskich skoków narciarskich, zmienił się nie do poznania. Przestał zamieszczać dowcipne komentarze w mediach społecznościowych, w rozmowach z dziennikarzami ograniczał się do prostych odpowiedzi typu "tak", "nie", "nie wiem", "nie zastanawiałem się nad tym".
Przemiana mentalna 31-letniego zawodnika jednych irytowała, była ich zdaniem przejawem lekceważenia, inni uważali, że skoro wiślanin skacze najlepiej w karierze, to nie ma się czego czepiać. Sam zawodnik mówi, że różnica w jego zachowaniu bierze się ze zmiany nastawienia do zawodów. Teraz przed konkursami Żyła wprowadza się w rodzaj sportowego transu.
- To taki mój świat. Jestem tylko ja i skocznia, nic więcej. Czuję się w tym stanie bardzo w porządku, choć zdarza się, że chce mi się wtedy na przykład płakać. No i zaraz po konkursie ciężko mi się robi proste rzeczy. Potrzebuję trochę czasu żeby ochłonąć i zacząć normalnie funkcjonować - tłumaczył polski skoczek w środę, w dniu przerwy między kolejnymi konkursami Turnieju Czterech Skoczni.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Dominika Bilska znowu przyciąga uwagę fanów
Na spotkaniu z dziennikarzami przypominał bardziej dawną, weselszą wersję samego siebie. - Teraz mam czas, żeby rozmawiać a ostatnio go nie miałem. Od razu po zawodach słabo mi wychodzi dzielenie się przemyśleniami o konkursie, bo wtedy jestem jeszcze w pewnym stopniu w tym swoim świecie, o którym wam mówiłem. A teraz, jak mamy trochę luźniejszy dzień, mogę porozmawiać. Nie mam z tym żadnego problemu - podkreślił.
Żyła dodał, że kiedyś miał inne sposoby na koncentrację i dlatego również po konkursach zachowywał się inaczej. Nie chciał jednak zdradzić, na czym polega jego metoda, ani też czy opracował ją sam, czy może ktoś mu w tym pomógł. - Każdy z nas ma jakieś swoje sposoby. Ten mój to na razie tajemnica, top secret. Może kiedyś zdecyduję się o tym opowiedzieć. Powiem tyle, że wprowadzenie się w taki stan zajmuje mi trochę czasu, ale jak już to zrobię, koncentruję się na skokach na tyle mocno, że odcinam się od wszystkiego innego. I wtedy wszystko mi się udaje - powiedział.
Na półmetku 67. Turnieju Czterech Skoczni Żyła zajmuje w klasyfikacji generalnej ósme miejsce, choć przed startem imprezy typowano, że obok Kamila Stocha to on będzie najgroźniejszym rywalem Ryoyu Kobayashiego. Jak on sam patrzy na swoje wyniki w niemieckiej części TCS?
- W Oberstdorfie troszkę się rozczarowałem, a Ga-Pa to już była konsekwencja tych pierwszych zawodów. Nie udało mi się szybko dojść do siebie i skakać na swoim poziomie. To już jednak za mną, mogę tylko wyciągnąć wnioski i pracować nad tym, żeby moje skoki były takie jak wcześniej - stwierdził.
Dość nieoczekiwanie najlepszym z Polaków po dwóch z czterech konkursów jest Dawid Kubacki, który w klasyfikacji generalnej zajmuje trzecią pozycję. - Dla nas jego postawa to dodatkowa motywacja. Dawid pokazał, że da się zajmować wysokie miejsca. My wiemy, że stać nas na to samo, że możemy walczyć o podium. Do tego potrzebne są jednak dobre skoki - mówił Żyła.
Czy jego zdaniem da się pokonać Kobayashiego, lidera TCS i Pucharu Świata, zwycięzcę z Oberstdorfu i Garmish-Partenkirchen? - Da się, przecież w Ga-Pa Dawid wygrał z nim w kwalifikacjach. Nie robi na nas szczególnego wrażenia, po prostu dobrze skacze.
Kolejną szansę na pokonanie rewelacyjnego Japończyka Polacy będą mieli w Innsbrucku, na skoczni Bergisel, która jest bardzo lubiana przez naszych skoczków.- Wszystkie obiekty są fajne, jak się na nich dobrze skacze. Ale akurat Bergisel jest bardzo w porządku - ocenił Żyła.
Kwalifikacje do konkursu w Innsbrucku rozpoczną się w czwartek o godzinie 14:00. W piątek o tej samej porze wystartuje konkurs główny. Transmisje z zawodów przeprowadzi telewizja Eurosport.