67. TCS: Kamil Stoch już w drugiej parze konkursu w Innsbrucku. "Uff, dobrze, że nie w pierwszej"

- Dobrze, że nie skaczę w konkursie w pierwszej parze. W pierwszej zawsze jest gorzej - powiedział Kamil Stoch po kwalifikacjach w Innsbrucku. Polski zawodnik zajął w nich 24. miejsce i w piątek odda swój skok już na początku pierwszej serii.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Kamil Stoch PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Z Innsbrucku - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

W czwartek w obu seriach treningowych Stoch lądował za umiejscowionym na 120. metrze punkcie K i zajmował miejsca w czołówce (6. i 5.), jednak jego skok kwalifikacyjny był już wyraźnie słabszy. 114 metrów dało mu 24. pozycję.

To oznacza, że w piątkowym konkursie na Bergisel trzykrotny mistrz olimpijski pojawi się na belce jako czwarty, już w drugiej parze systemu KO. Jego rywalem będzie Austriak Clemens Aigner. - Skaczę w drugiej parze? Uff, dobrze, że nie w pierwszej. W tej pierwszej zawsze jest gorzej. Uważam jednak, że nie ma większego znaczenia, który będę w kolejności, mam trzy próby i w każdej z nich będę chciał wypaść jak najlepiej. Skupiam się na sobie, na pracy którą mam do wykonania - powiedział.

- Moje dwa skoki treningowe uważam za bardzo dobre jak na ten moment. Kwalifikacyjny był trochę słabszy. Nie był jakoś bardzo spóźniony, ale gorszy technicznie, pojawiło się trochę więcej napięcia. Tragedii jednak nie było. Gdyby była skoczyłbym pewnie nie więcej niż 100 metrów - podsumował Stoch swoje czwartkowe próby. Dodał też, że jest bliski osiągnięcia wysokiej formy.

Dziennikarze przypomnieli 31-letniemu zawodnikowi z Zębu, że gdy po raz ostatni skakał w zawodach Turnieju Czterech Skoczni na początku pierwszej serii, wygrał cały konkurs. Było to w poprzedniej edycji TCS w Oberstdorfie, gdzie Stoch zajął w kwalifikacjach 28. miejsce.

Na wspomnienie o tych wydarzeniach Stoch zareagował krótką chwilą milczenia, potakującym kiwaniem głową i bardzo krótkim komentarzem. - Potwierdzam. Tak było - powiedział.

Zwycięzcą kwalifikacji na skoczni Bergisel został Ryoyu Kobayashi. Rewelacyjny Japończyk jest w znakomitej formie i w tym momencie trudno wskazać zawodnika, który byłby w stanie odebrać mu zwycięstwo w 67. TCS.

- Kiedy jest się w takiej dyspozycji nie trzeba aż tyle energii wkładać w koncentrację na skoku. Bardziej trzeba ją poświęcać na to, żeby unikać rzeczy, które mogą nas wybić z rytmu. Tak czy inaczej Kobayashi jest w wybornej formie i pokazuje to w każdym kolejnym skoku - ocenił triumfator ostatniej edycji prestiżowego niemiecko-austriackiego turnieju.

Stoch zanalizował też przyczyny spektakularnego upadku Sabirżana Muminowa w jednej z serii treningowych. Zawodnik z Kazachstanu nie wyhamował na przeciwstoku, z impetem wpadł w bandy reklamowe i przeleciał na ich drugą stronę. - Przeciwstok jest w porządku, tylko jego końcówka jest mocno ścięta. Zawsze było łagodniej, można było spokojnie wyhamować, a teraz mocno wyrzuca - wyjaśnił szósty zawodnik klasyfikacji generalnej po dwóch z czterech konkursów TCS.

Konkurs w Innsbrucku rozpocznie się w piątek (4 stycznia) o godzinie 14:00. Transmisję z zawodów przeprowadzi telewizja Eurosport.

ZOBACZ WIDEO: Konsekwencja Stocha kluczem do wielkich sukcesów. Dziennikarze zwrócili uwagę na jeden szczegół


Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)
Czy Kamil Stoch stanie na podium konkursu w Innsbrucku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×