Polacy w skokach stali się potęgą, co w dużej mierze zawdzięczamy Stefanowi Horngacherowi. Dziś trudno sobie wyobrazić naszą reprezentację bez niego. Sukcesy jednak sprawiły, że stał się łakomym kąskiem dla innych federacji. Ostatnio wiele mówi się o możliwym objęciu niemieckich skoczków.
Podobno dużo zależy od Wernera Schustera. Jeżeli ten szkoleniowiec skorzysta z oferty Austriaków, to wtedy Niemcy na jego miejsce rozważają Horngachera. 49-latek z Polskim Związkiem Narciarskim ma kontrakt ważny tylko do końca tego sezonu.
Już teraz wszyscy się martwią, że austriacki szkoleniowiec rozstanie się z Biało-Czerwonymi. Sam trener mówi, że to tylko plotki, a czas na decyzje przyjdzie później. Następnie Adam Małysz zdradził, że nie ma żadnej oferty od Niemców, a rozmowy o przyszłości rozpoczną się po mistrzostwach świata. Potwierdza to Apoloniusz Tajner, który na razie śpi spokojnie.
- Czekam spokojnie na mistrzostwa świata. Po nich sobie porozmawiamy. Nasza oferta, żeby został do kolejnych igrzysk, jest aktualna. Ta współpraca się sprawdza. Stefan osiąga dobre wyniki, jest też potencjał na najbliższe trzy lata. Mamy także możliwości finansowe, aby zabezpieczyć wszystkie potrzeby Austriaka. Dla mnie nie ma powodu, żeby Horngacher nie miał myśleć poważnie o przyjęciu naszej oferty. Jeśli nie? Na razie nie biorę tego pod uwagę - komentuje prezes PZN w "Przeglądzie Sportowym".
Tak samo było przed rokiem. Wtedy także Horngacher miał ważną umowę tylko do końca sezonu. Potem jednak przyszły sukcesy na igrzyskach olimpijskich, a niedługo potem obie strony dogadały się w sprawie kontynuacji współpracy.
ZOBACZ WIDEO Kulisy wyboru na najlepszego polskiego sportowca. "Kurek objął prowadzenie dwie minuty przed końcem"