PŚ w Predazzo: Adam Małysz wzruszył się triumfem Dawida Kubackiego. "Kolejny raz się popłakałem"

Newspix / Norbert Barczyk/Press Focus / Na zdjęciu: Adam Małysz
Newspix / Norbert Barczyk/Press Focus / Na zdjęciu: Adam Małysz

- Po raz kolejny się popłakałem, dość długo czekaliśmy na to, żeby na skoczni znowu zagrali nasz hymn. Dawid jest bardzo mocny, wytrzymał presję i myślę, że to będzie dla niego przełom - powiedział Adam Małysz po zwycięstwie Dawida Kubackiego.

28-letni polski skoczek w świetnym stylu wygrał niedzielne zawody w Predazzo, przerwał serię sześciu kolejnych wygranych Japończyka Ryoyu Kobayashiego, dał Polsce pierwszą w tym sezonie wygraną w Pucharze Świata, a sam triumfował w cyklu pierwszy raz w karierze. Czekał na to przez 10 lat i 169 konkursów.

Kilka chwil po zakończeniu rywalizacji wygraną Kubackiego skomentował dla TVP Sport Adam Małysz. Robił to ze łzami w oczach. - Po raz kolejny się popłakałem. Od dość dawna nie zdarzyło się, żeby zagrali nam na skoczni Mazurka Dąbrowskiego (ostatni raz, nie wliczając zawodów letnich, miało to miejsce w Planicy na koniec sezonu 2017/2018 - przyp. WP SportoweFakty). Czekaliśmy dość długo, ale w końcu Dawid wygrał. Do tego Kamil Stoch zajął trzecie miejsce. Super! - powiedział.

- Dawid drugi skok zawsze trochę psuł, ale w końcu skoczył w rundzie finałowej tak jak powinien. Oczywiście, tym razem Kobayashi trochę zepsuł i to pomogło w odniesieniu zwycięstwa. Ważne jest też to, że w drugiej serii Kamil Stoch zanotował awans (z 8. miejsca na 3. - przyp WP SportoweFakty), Piotrek Żyła też (z 13. na 10). Na tym nam zależało - dodał czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli dla najlepszego zawodnika Pucharu Świata.

ZOBACZ WIDEO Co z następcami polskich skoczków? "Wyrwa może być widoczna"

Małysz przyznał, że już po skoku Kobayashiego był dość spokojny, ponieważ wiedział, że na podium stanie Stoch. - A Dawidowi, kiedy jest już tam na górze, my nie jesteśmy w stanie pomóc. On jest jednak w bardzo dobrej formie, jest mocny, wytrzymał presję. Myślę, że to będzie dla niego przełom - podkreślił. - Kubacki cały czas się nakręca, robi swoją robotę, zaczyna wygrywać w treningach albo zajmować w nich wysokie miejsce, wie że stać go na wiele, a to dodaje mu pewności siebie. Zaczyna się robić nieobliczalny, tak jak do tej pory był Kobayashi.

Dyrektor Polskiego Związku Narciarskiego ds. skoków narciarskich i kombinacji przed konkursami w bardzo szczęśliwym dla Polaków Predazzo przewidywał, że to mogą być dla naszej ekipy przełomowe zawody i okazało się, że miał rację. W niedzielę poza zwycięstwem Kubackiego, trzecim miejscem Stocha i dziesiątym Żyły dobrą wiadomością była też obecność w drugiej serii aż sześciu Biało-Czerwonych - Maciej Kot zakończył konkurs na 25. miejscu, Jakub Wolny był 29., a Stefan Hula 30.

- Cieszę się, że póki co mam takiego nosa - śmiał się Małysz. - Mamy zwycięstwo, trzecie miejsce, sześciu Polaków w finale. Myślę że to mocno zmobilizuje tych chłopaków, którzy zapunktowali - stwierdził.

Kolejnym przystankiem Pucharu Świata będzie Zakopane. Pod Wielką Krokiew zawsze ściągają tłumy kibiców, jednak po świetnych wynikach naszych reprezentantów we Włoszech zdaniem Małysza zapanuje tam prawdziwe szaleństwo. - Aż się boję myśleć o Zakopanem. Norwegowie pytali mnie, czy będą pełne trybuny. Mówiłem im, że na pewno tak, ale po wygranej Dawida nie wyobrażam sobie, co się będzie działo. Na trybunach pojawi się pewnie 24-25 tysięcy widzów, ale dodatkowe 20 poza nimi - przewidywał na antenie TVP Sport skoczek, który 16 lat temu właśnie w Predazzo zdobył dwa złote medale mistrzostw świata.

Źródło artykułu: