- Trochę wymarzłem, ale fajne było to uczucie prowadzić - podkreślił podopieczny Macieja Maciusiaka.
Aleksander Zniszczoł cieszył się również z tego, że mógł dłużej w telewizyjnych kamerach pokazać loga swoich sponsorów. - Jest to czas antenowy i dla nich jest to bardzo ważne, że są pokazywani.
W piątek na Wielkiej Krokwi cieszynianin nie oddał ani jednego słabego skoku. - Wszystkie próby był równe i z tego powodu jestem zadowolony. W kwalifikacjach skakałem z niskiej belki przy słabym wietrze, więc z odległości mogę być usatysfakcjonowany - podkreślił.
Dla Zniszczoła skocznia w Zakopanem jest bardzo szczęśliwa. To właśnie na tym obiekcie, w 2012 roku, w swoim debiucie w Pucharze Świata Polak zajął 9. miejsce. Piątkowy skok w eliminacjach nawiązywał do bardzo dobrych skoków cieszynianina sprzed 7 lat. - Przypomniało się trochę, bo ten skok był fajny i jestem z niego bardzo zadowolony.
Mimo dobrych prób w piątek Aleksander Zniszczoł nie znalazł się w składzie Biało-Czerwonych na sobotni konkurs drużynowy. Do rywalizacji na Wielkiej Krokwi 24-latek powróci w niedzielę w zmaganiach indywidualnych. Jeśli będzie skakał tak jak w treningach i kwalifikacjach, to powinien zdobyć pierwsze swoje punkty do klasyfikacji generalnej PŚ w sezonie 2018/2019.
Korespondencja z Zakopanego, Szymon Łożyński WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Co z następcami polskich skoczków? "Wyrwa może być widoczna"