- To był udany skok, choć oczywiście jeszcze zobaczę, co do powiedzenia na jego temat będzie mieć trener. Przed skokiem długo czekałem, nie była to łatwa sytuacja. Są dmuchawy, ale skok potem nie jest tak fajny, jak wtedy, kiedy zjeżdża się jeden za drugim. Zadanie, jakie miałem na dzisiaj, w pewnym stopniu wykonałem - podkreśla Hula.
Problemy były także w powietrzu. Skoczek zaznacza, że wiatr "mocno kręcił". Raz był pod narty, żeby szybko zmienić się na znienawidzony przez zawodników wiatr tylny.
- Punkty raz są minusowe, a raz plusowe. Jury nie miało łatwego zadania. Ale my na to wpływu nie mamy. Trzeba po prostu dobrze skakać.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Wyjątkowa edycja wyścigu za nami. "Wydmy dały się kierowcom we znaki"
Hula pociesza się tym, że jest to dopiero pierwszy dzień zawodów na Wielkiej Krokwi. 32-latek uważa skocznię we własnym kraju jako bezsprzeczny atut.
- Mamy tutaj wykonane trochę skoków i znamy obiekt. Zresztą każda nacja lepiej zna skocznie usytuowane na swoim terenie - przyznaje Hula.
po prostu jest