Stefan Horngacher ma nosa. Doskonale wiedział, co robi, stawiając na Macieja Kota

Newspix / Tomasz Markowski / Na zdjęciu: Stefan Horngacher
Newspix / Tomasz Markowski / Na zdjęciu: Stefan Horngacher

Wynik, powiedzmy sobie szczerze, bez rewelacji. W każdym razie polscy kibice zapewne liczyli na więcej. Jest jednak spory plus konkursu drużynowego w Zakopanem - Stefan Horngacher podejmuje znakomite decyzje.

Wybór Macieja Kota do składu był zaskakujący. Kadrowicz kiepsko radził sobie w poprzednich konkursach. Progres zrobił w Predazzo, jednak wciąż nie był to poziom chociaż zahaczający o ścisłą czołówkę Pucharu Świata. Tymczasem okazuje się, że 27-latek w Zakopanem skakał lepiej od Piotra Żyły, trzeciego zawodnika Pucharu Świata. A w drugiej serii poszybował dalej nawet od Kamila Stocha.

Oczywiście, można zastanawiać się, czy nie powinien skakać Aleksander Zniszczoł, który wypadł najlepiej z Polaków podczas kwalifikacji. Ale po pierwsze Olek wcześniej nie wytrzymał presji Turnieju Czterech Skoczni, a po drugie, warunki w piątek były mocno loteryjne.

Forma Kota rośnie, jednak zbyt wolno, żeby móc walczyć o najlepsze lokaty podczas mistrzostw świata. Potrzebował więc impulsu. A gdzie taki impuls miałby być najskuteczniejszy, jeśli nie na Wielkiej Krokwi?

Horngacher, jak mantrę, powtarza że jednym z najważniejszych elementów w skokach narciarskich jest powtarzalność. Pod tym względem Polacy wypadają niestety kiepsko. Żyła, który znakomicie radził sobie na początku sezonu, teraz nie potrafi ustabilizować swojej dyspozycji. Ponadto reprezentacja po fenomenalnych konkursach w Predazzo wydawała się pewnym faworytem do zwycięstwa w konkursie drużynowym, tymczasem zajęła trzecią lokatę. Dobrą, zadowalającą, ale na własnej skoczni dało się zrobić więcej.

Reasumując, to nie jest forma na mistrzostwa świata, ale Horngacher ani trochę nie nadużył pokładanych w nim nadziei. Doskonale zna zespół i potrafi świetnie ocenić przydatność swoich podopiecznych w konkretnych zawodach. A przecież do najważniejszej imprezy w sezonie jeszcze ponad miesiąc. Jest dobrze, ale może być lepiej. I sporo wskazuje na to, że będzie. Fenomenalny skok Dawida Kubackiego na odległość 143,5 metra, którym pobił rekord skoczni, niech będzie zapowiedzią, na którą czekaliśmy.

Dawid Góra z Zakopanego

ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz: WOŚP nigdy nie zgaśnie. Potrzebujemy więcej takich ludzi, jak Owsiak

Komentarze (6)
avatar
jotwu
20.01.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A ilu młodych weszło do kadry za czasów Horngachera?.W innych zespołach połowa kadry już jest wymieniona.U nas jedzie się dalej na starych zawodnikach.To droga do nikąd.Za rok dwa znajdziemy si Czytaj całość
avatar
Ryszard Żuber
20.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dziś dzień prawdy...:) 
avatar
Iskra Jeden
20.01.2019
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Btw. Pamiętam jeszcze skoki za czasów Piotra Fijasa. Mieliśmy banany na gębach, jak się do podium zbliżał w ogóle - a był jedynym Polakiem liczącym się choć trochę, coś jak teraz Ruskie Klimowa Czytaj całość
avatar
Iskra Jeden
20.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Brawo. Mimo wahań formy dali chłopaki tyle ile potrafią. W zeszłym roku bywali nawet poza podium. Więc tym bardziej OK. 
avatar
Nie chcę islamskich imigrantów w Polsce
19.01.2019
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Trzecie miejsce dzięki dyskwalifikacji to tragedia w Zakopanem. Dawno nie było tak słabych zawodów.