Trudno w to uwierzyć, ale Kamil Stoch odpadł już po I serii konkursu Pucharu Świata w Zakopanem. 122,5 m (zaledwie 123,5 pkt.) nie dały Polakowi miejsce w czołowej "30". Adam Małysz zaraz po fatalnym skoku naszego reprezentanta ocenił, że wyjście z progu było dobre, a potem coś się stało. - Nie, nie - zaprzeczył w rozmowie z Eurosportem Stoch. - Po wyjściu z progu nie było niestety dobrze. Pojawiło się coś, z czym musiałem potem walczyć przez cały lot. Nie dało się już nic zrobić.
Stoch nie chciał zdradzić co ma na myśli mówiąc "pojawiło się coś". Przyznał natomiast, że to nie warunki losowe czy pogodowe, a jego błąd spowodował, że nie awansował do II serii. - Mam świadomość, że coś źle zrobiłem - powiedział. - To moja wina.
Polski skoczek zdradził, że jego problemów nie da się szybko rozwiązać. - To nie jest tak, że można je zakończyć w dzień, czy dwa, tutaj podczas PŚ w Zakopanem - dodał. Jednocześnie zapytany przez dziennikarza, czy jednak nie było tak, że słabe warunki pogodowe miały wpływ również na innych skoczków z czołówki? - Nie wiem, co się stało z innymi - odpowiedział. - Wiem, co się stało ze mną. Powtarzam: popełniłem błąd.
Na zakończenie krótkiej rozmowy Stoch skomentował fakt, że odpadł w I serii w Zakopanem drugi rok z rzędu. - Takie życie - powiedział. - Bardzo mi przykro, że nie udało się pokazać dobrego skoku. Uwielbiam atmosferę Zakopanego, polskich kibiców, panującą tutaj atmosferę. Bardzo żałuję, że znów zawiodłem.
W przyszły weekend (26-27.01.) Stoch zaprezentuje się w Sapporo. Decyzją Stefana Horngachera leci do dalekiej Japonii na kolejne zawody PŚ.
ZOBACZ WIDEO: Kubacki kolekcjoner rekordów skoczni. "Dwie sztuki do żadna kolekcja"