Kilku skoczków oddało pod rząd kiepskie skoki. Wśród nich, niestety, byli też Polacy. Jako że skakali po sobie, trudno przypuszczać, że wszyscy nagle zaczęli popełniać gigantyczne błędy. Z drugiej strony, Stefan Kraft pofrunął po zwycięstwo, prowadził już po pierwszej serii. Mogło być więc tak, że warunki nie pomogły, ale brak optymalnej dyspozycji Polaków sprawił, że nie potrafili z nimi wygrać. Teraz trudno o pewny osąd i wyciąganie wniosków. To zresztą zadanie sztabu trenerskiego.
Apoloniusz Tajner jako przyczynę słabych skoków naszej czołówki wskazuje presję. Oby prezes Polskiego Związku Narciarskiego się mylił, bo od tak doświadczonych skoczków można wymagać, że z nerwami poradzą sobie znakomicie. Skoro teraz nie radzą sobie z naciskiem, to jak będzie podczas MŚ, najważniejszej imprezy w sezonie? Zresztą do tej pory mistrzem w wypracowaniu stoickiego wręcz spokoju był Kamil Stoch. Trudno uwierzyć, aby nagle pozbył się umiejętności wypracowanej przez lata podczas zwyciężania we wszystkich najważniejszych zawodach.
Poza tym, nie ma możliwości, aby stracić formę w ciągu kilkudziesięciu minut. A przecież w serii próbnej najlepszy był Dawid Kubacki, drugi zaś Kamil Stoch. Wiadomo, trudno porównać skoki próbne do tego, co dzieje się podczas rywalizacji o punkty, ale, dzięki nim widać, jak dobrze potrafią skakać Polacy. Ponadto, podopieczni Stefana Horngachera osiągnęli znakomite rezultaty tydzień przed konkursami w Zakopanem, w Predazzo, a na własnej ziemi rekord skoczni wywalczył Kubacki. Zważywszy na te fakty, mamy powody, aby krzyknąć: "Polacy, nic się nie stało!".
Szkoda, że w Zakopanem, szkoda, że przy tak wspaniałej publiczności, szkoda, że podczas święta polskiego sportu. Ale stało się. Warto przypomnieć, że do drugiej serii awansowało aż sześciu Polaków, a Horngacher, jak często wspomina Maciej Kot, jest dobrym psychologiem. W tym nadzieja. Polacy nie bronili się warunkami atmosferycznymi, nie szukali wytłumaczenia wszędzie, tylko nie w sobie samych. I właśnie przez ten pryzmat patrzyłem na nich pod Wielką Krokwią. Męska, sportowa postawa wzbudza szacunek, a najważniejsze zawody dopiero za miesiąc. Mam więcej niż nadzieję, że do tego czasu będzie wszystko pod kontrolą. Zarówno sztabu trenerskiego, jak i zawodników.
Dawid Góra z Zakopanego
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz zaskakuje. "Ciężko odbudować zawodnika którego forma spada w trakcie sezonu"