Polscy skoczkowie zachowali się jak prawdziwi faceci. Można krzyknąć: "Nic się nie stało"

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Prawie wszyscy polscy skoczkowie z czołówki przyznali, że ich słabe wyniki były skutkiem błędów. Za rezultat należy się mała krytyka, ale za świadomość własnych pomyłek - pochwała. To nie mistrzostwa świata, jeszcze można się mylić.

Kilku skoczków oddało pod rząd kiepskie skoki. Wśród nich, niestety, byli też Polacy. Jako że skakali po sobie, trudno przypuszczać, że wszyscy nagle zaczęli popełniać gigantyczne błędy. Z drugiej strony, Stefan Kraft pofrunął po zwycięstwo, prowadził już po pierwszej serii. Mogło być więc tak, że warunki nie pomogły, ale brak optymalnej dyspozycji Polaków sprawił, że nie potrafili z nimi wygrać. Teraz trudno o pewny osąd i wyciąganie wniosków. To zresztą zadanie sztabu trenerskiego.

Apoloniusz Tajner jako przyczynę słabych skoków naszej czołówki wskazuje presję. Oby prezes Polskiego Związku Narciarskiego się mylił, bo od tak doświadczonych skoczków można wymagać, że z nerwami poradzą sobie znakomicie. Skoro teraz nie radzą sobie z naciskiem, to jak będzie podczas MŚ, najważniejszej imprezy w sezonie? Zresztą do tej pory mistrzem w wypracowaniu stoickiego wręcz spokoju był Kamil Stoch. Trudno uwierzyć, aby nagle pozbył się umiejętności wypracowanej przez lata podczas zwyciężania we wszystkich najważniejszych zawodach.

Poza tym, nie ma możliwości, aby stracić formę w ciągu kilkudziesięciu minut. A przecież w serii próbnej najlepszy był Dawid Kubacki, drugi zaś Kamil Stoch. Wiadomo, trudno porównać skoki próbne do tego, co dzieje się podczas rywalizacji o punkty, ale, dzięki nim widać, jak dobrze potrafią skakać Polacy. Ponadto, podopieczni Stefana Horngachera osiągnęli znakomite rezultaty tydzień przed konkursami w Zakopanem, w Predazzo, a na własnej ziemi rekord skoczni wywalczył Kubacki. Zważywszy na te fakty, mamy powody, aby krzyknąć: "Polacy, nic się nie stało!".

Szkoda, że w Zakopanem, szkoda, że przy tak wspaniałej publiczności, szkoda, że podczas święta polskiego sportu. Ale stało się. Warto przypomnieć, że do drugiej serii awansowało aż sześciu Polaków, a Horngacher, jak często wspomina Maciej Kot, jest dobrym psychologiem. W tym nadzieja. Polacy nie bronili się warunkami atmosferycznymi, nie szukali wytłumaczenia wszędzie, tylko nie w sobie samych. I właśnie przez ten pryzmat patrzyłem na nich pod Wielką Krokwią. Męska, sportowa postawa wzbudza szacunek, a najważniejsze zawody dopiero za miesiąc. Mam więcej niż nadzieję, że do tego czasu będzie wszystko pod kontrolą. Zarówno sztabu trenerskiego, jak i zawodników.

Dawid Góra z Zakopanego

ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz zaskakuje. "Ciężko odbudować zawodnika którego forma spada w trakcie sezonu"

Komentarze (18)
avatar
sp4wnersiak
21.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
A ja tam ich nie krytykuje. Stoch udowodnił co potrafi i wcale nie musi nic więcej udowadniać. Reszta chłopaków z drużyny tak samo. Nikt nie może być cały czas najlepszy, bo to juz by było nudn Czytaj całość
avatar
hmm
21.01.2019
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Czy Kobayashi też był na tej "imprezie" ? Po 1 serii był 23 .. On ? Przecież wygrał 6 turniejów pod rząd , wygrał turniej 4 skoczni a wczoraj 7 ????!! Forfabg też imprezował ?w 1 serii krócej Czytaj całość
avatar
mektub
20.01.2019
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Mają świadomość ze wczoraj wieczorem sobie za duzo pofolgowali i to tyle w temacie. Szkoda tylko że jesli naprawde świętowali urodziny to tym samym zlali ciepłym moczem tysiące kibiców...Panowi Czytaj całość
avatar
kros
20.01.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Kot sie nienadaje na chwile obecną do kadry czy Hongaher tego niedwidzi? 
avatar
narozniak
20.01.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
nauczyciele L-4 , SKOCZKOWIE - kasa ?????/