Po pierwszej serii konkursowej Kamil Stoch zajmował szóste miejsce z realnymi szansami na wskoczenie na podium. Do trzeciego Timi Zajca Polak tracił 4,5 pkt. Potrzebował jednak świetnego skoku w finale.
Kamil Stoch miał kapitalne warunki podczas swojej drugiej próby. Uśredniony pomiar wykazał, że Polakowi wiało pod narty z siłą 2,13 m/s. Trzykrotny mistrz olimpijski wykorzystał podmuchy i przeskoczył skocznię.
Wiceliderowi klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zmierzono odległość 148,5 metra, co jest nowym rekordem Okurayamy. Poprzedni należał do Stefana Krafta i Maciej Kot i wynosił 144 metry.
W lutym równie kapitalnym skokiem w Sapporo popisał się Ryoyu Kobayashi. Japończyk poszybował tak daleko, że długo nie można było zmierzyć jego odległości. Ostatecznie podano, że Kobayashi osiągnął 148 metrów, choć wydawało się, że skoczył znacznie dalej. Nie uznano jego próby za rekord skoczni, ponieważ oddał swój skok podczas zawodów towarzyskich.
Wyczyn Stocha porównać można do osiągnięcia Adama Małysza z 3 lutego 2001 roku. "Orzeł z Wisły" przeskoczył wówczas skocznię w Willingen, osiągając niebotyczne 151,5 metra.
ZOBACZ WIDEO Trzeci weekend PŚ w skokach w Polsce? Hofer ocenił szanse