Na początku sezonu wydawało się, że nikt nie podskoczy Ryoyu Kobayashiemu. Okazało się jednak, że Japończyk nie jest w stanie utrzymać optymalnej dyspozycji dłużej niż przez kilka konkursów. Kiedy było niemal oczywiste, że zastąpi go Dawid Kubacki, Polak szybko stracił błysk. Teraz prym wiedzie Stefan Kraft, ale jego dominacja w kolejnych konkursach wcale nie jest pewna. Sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie, jesteśmy zaskakiwani niemal z zawodów na zawody.
To oczywiście tylko sprzyja przeżywaniu ogromnych emocji. Nigdy nie można być pewnym wyniku, a co jakiś czas znakomity skok odda któryś z podopiecznych Stefana Horngachera. Zresztą w naszej kadrze liderzy też zmieniają się częściej niż kolory kombinezonów, w których startują.
Bukmacherzy będą mieć spory problem z ustaleniem miarodajnych kursów na mistrzostwa świata, a to daje dużą szansę dla tych, którzy idealnie wycelują ze swoją formę. Mistrzem w tym jest Kamil Stoch, co już daje mu swego rodzaju przewagę przed konkursami w Seefeld i Innsbrucku. Jeśli Polak potrafi zdobyć rekord skoczni w Sapporo będąc mocno przeziębionym, jego możliwości są wielkie nawet bez osiągnięcia optimum warunków i formy.
Do tego dochodzi ciągle dobrze skaczący Piotr Żyła i Kubacki, którego skoki kilka razy w tym sezonie wręcz zachwyciły. Do zespołu na konkurs drużynowy wciąż jednak nie ma czwartego zawodnika. Maciej Kot w Zakopanem nie przeżył olśnienia, w kratkę skacze też Jakub Wolny. Dość regularny jest Stefan Hula, ale u niego stabilizacja ciągle balansuje pod poprzeczką stawianą przez kilkunastu lepiej dysponowanych rywali.
Na mniej niż miesiąc do mistrzostw świata wiemy niewiele. Ale przy pulsacyjnym świetle, które wysyłają Polacy, można mieć nadzieje na sukcesy. Tylko tyle i aż tyle. Przynajmniej na razie. Przed nami jeszcze Oberstdorf, Lahti i Willingen. Ten sezon nauczył nas, że w tak krótkim czasie może się naprawdę wiele wydarzyć.
Dawid Góra: duża szansa Polaków w kontekście mistrzostw świata. Możemy pokonać każdego
Nie ma skoczka, który rządzi w Pucharze Świata przez cały sezon. Ta przewrotność to duża szansa Polaków na najważniejszą imprezę roku. Jest tylko jeden szkopuł. Naszym też daleko do wypracowania stabilności.
Źródło artykułu: