Historia udanych startów Adama Małysza sięga 1996 roku. Wówczas na starej Holmenkollbakken późniejszy czterokrotny mistrz świata wygrał pierwszy w swojej karierze konkurs Pucharu Świata. Niewielu przypuszczało wtedy, że 15 lat później, gdy w tej samej miejscowości Polak ogłosi zakończenie swojej kariery, będzie miał na koncie 39 pucharowych zwycięstw, w tym aż 5 w Oslo.
Oprócz wspomnianego debiutanckiego triumfu w 1996 roku, Małysz na starej Holmenkollbakken wygrywał jeszcze w 2001, 2003, 2006 i 2007 roku. Na tym obiekcie czuł się jak ryba w wodzie. Odpowiadał mu profil skoczni i wspaniała atmosferą, jaką na trybunach tworzyli kibice, głównie z Polski. Naszych rodaków w Norwegii nie brakuje i w czasach Małysza, ale też i teraz, zapełniają trybuny Holmenkollbakken podczas pucharowych konkursów i kibicują rodakom.
W stolicy Norwegii obecny dyrektor PZN do spraw skoków i kombinacji norweskiej świętował jednak nie tylko wielkie sukcesy. W 2007 roku, dzień po triumfie na tej skoczni, Polak był blisko bardzo poważnego wypadku. Tylko swojemu doświadczeniu zawdzięcza fakt, że nie upadł z dużym impetem na zeskok.
ZOBACZ WIDEO Sven Hannawald o konkursie na normalnej skoczni. "Choć to dość dziwne, na podium stanęli najlepsi"
W sezonie 2006/2007, po wygraniu mistrzostwa świata na normalnej skoczni, Adam Małysz zmierzał po czwartą Kryształową Kulę w karierze. Ważne kroki do wygrania klasyfikacji generalnej Pucharu Świata miał postawić w Oslo. Wtedy na Holmenkollbakken miały odbyć się aż dwa konkursy, ponieważ odwołano zmagania w Lillehammer. Pierwsze zawody przeprowadzono bez większych problemów. Wygrał je Adam Małysz, odnoszą trzeci z rzędu triumf w Pucharze Świata.
Czytaj także: Apoloniusz Tajner rozwiał wątpliwości w sprawie Stefana Horngachera
Dzień później karty na skoczni rozdawał jednak wiatr. Podmuchy były mocne i zmienne. Jury kilkukrotnie przerywało pierwszą serię, a niektórzy zawodnicy długo musieli czekać na swoją próbę. Adam Małysz dość szybko dostał jednak zielone światło. Gdy już wyszedł z progu otrzymał mocne podmuchy wiatru z boku. Jego narty zaczęło mocno falować. Polak zachował jednak zimną krew. Opanował sylwetkę i awaryjnie wylądował na 89. metrze.
O dobrym miejscu i czwartym zwycięstwie z rzędu mógł zapomnieć. W całej sytuacji było jednak najważniejsze, że podopieczny Hannu Lepistoe wybronił się przed poważnym upadkiem. Po tym konkursie Polak stracił koszulkę lidera PŚ, ale w Planicy po trzech zwycięstwach z rzędu i tak zapewnił sobie czwarty w karierze triumf w całym cyklu.
Cztery lata po niebezpiecznym locie, Adam Małysz znów świętował sukces w Oslo. Tym razem, po przebudowie skoczni, w stolicy Norwegii rozegrano mistrzostwa świata. Na normalnym obiekcie "orzeł w Wisły" sięgnął po brązowy medal, zdobywając już szósty krążek w historii swoich startów na mistrzostwach świata.
Kibicie w Polsce liczyli, że ich ulubieniec pójdzie za ciosem i także na skoczni dużej sięgnie po medal. Przebudowana Holmenkollbakken nie odpowiadała już jednak polskiemu mistrzowi tak jak jej starsza wersja. Po skokach na 126 oraz 130,5 metra czterokrotny medalista olimpijski zajął 11. miejsce. Do historii polskiego sportu przeszły jednak wydarzenia, która miały miejsce tuż po tym konkursie.
Czytaj także: Apoloniusz Tajner zdradził nazwiska kandydatów, którzy mogą zastąpić Stefana Horngachera
W rozmowie z Bartoszem Hellerem, ówczesnym reporterem TVP Sport, Adam Małysz ogłosił, że sezon 2010/2011 jest dla niego ostatnim w karierze. Zapewne w wielu polskich domach zapanowała wtedy chociaż na chwilę cisza. Tej decyzji wszyscy się chyba spodziewali, ale z uwagi na ciągle dobre skoki Polaka, wierzyli, że zostanie jeszcze odłożona o rok, może dwa.
- Moim marzeniem było zakończyć karierę, kiedy będę w formie - powiedział jednak przed kamerami Telewizji Polskiej Adam Małysz. I swoje marzenie spełnił. Ogłosił zakończenie kariery na mistrzostwach, w których zdobył brązowy krążek, a do tego w miejscu, gdzie zawsze był uwielbiany i aż pięć razy triumfował w konkursach Pucharu Świata.